Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32152

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od pewnego czasu aktywnie poszukuję pracy. Jako, że już jestem odrobinę zdesperowana, nie tylko w zawodzie.

Odpowiedziałam na jedno z ogłoszeń widniejących na znanym portalu... Agencja poszukuje modelek i hostess, trzeba wysłać wiadomość zawierającą kilka słów o sobie, CV, kilka zdjęć. Norma. Oddzwania miła pani mówiąc, że przeszłam pomyślnie pierwszy etap rekrutacji, zapraszają na rozmowę jutro w południe.

No to idę. W ołówkowej spódnicy, najlepszym żakiecie postukując nowymi szpileczkami w płyty chodnikowe przy ul.Czerniakowskiej, dzierżąc w łapce kopertówkę i teczkę z CV.

Na miejscu miła pani prosi o wypełnienie kwestionariusza (po polsku i angielsku).
Potem zapraszają mnie do pokoju, gdzie siedzi dwóch panów. Przez bite 20min maglują mnie z moje angielszczyzny, coby sprawdzić czy im nie nakłamałam w CV.
A potem jeden z panów zaczyna gadać trochę od rzeczy. Zero konkretów, tylko opowiada, że modelek i hostess mają tyle, a potrzebują tyle, ale jak widzą jestem odważną, przebojową dziewczyną, z nienagannym angielskim, dlatego dadzą mi szansę zarobić. Dużo zarobić. Bo współpracują z bardzo poważnymi firmami. Z zagranicy. Zza oceanu nawet. Z samej Ameryki.
Żeby wytłumaczyć na czym polega współpraca, prowadzą mnie do jednego z pokojów gęsto rozmieszczonych wzdłuż wielkiego korytarza. W pokoiku umeblowanie dość skromne: łóżko, kołderka i.... komputer z kamerką.

Tak. Dostałam propozycję pracowania na seks czacie. Nosz Kur... zapiał.
Przestraszyłam się nie na żarty, bo narzeczony nie wie gdzie jestem, jeszcze mnie tu na siłę zechcą zatrzymać, więc gram swoją rolę mówiąc, że jestem na tak. Tylko do domu mi trzeba podskoczyć, odświeżyć się, może jakieś odzienie nieprzyzwoite zabrać...

Wystrzeliłam stamtąd w pośpiechu większym niż obserwowany przy biegunce i łapaniu pcheł jednocześnie.

Z uczuciem ulgi i mega wk*rwa.
Już dobrze, jestem bezpieczna.
Ale na litość, co to ma być?! Nie mam pięciu lat, nie odpisuję na ogłoszenia typu: "szukamy odważnych dziewcząt do serwowania sushi". Wmawia mi się, że idę na rozmowę do poważnej firmy, gdzie nie łamiąc prawa i dobrego obyczaju zarobię godne pieniądze, a proponuje mi się czatowanie w negliżu z jakimiś nadzianymi, spasionymi nieudacznikami z USA.
I jeszcze ten bezczelny uśmieszek i ton: "nie musisz się bać, nasze serwery blokują polskie IP, więc nie ma zagrożenia, że zobaczy cię ktoś znajomy. Nawet nasza Justynka (ta miła pani) tak dorabia po godzinach"

Jeśli na pewnym drzewkowym portalu znajdziecie ogłoszenie firmy z siedzibą na rogu Czerniakowskiej i Chełmskiej, ze słowem vision w nazwie, to sobie odpuśćcie. Chyba, że ktoś lubi...

usługi... chyba pod to się podciąga;)

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 883 (949)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…