Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#32371

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałam dobre chęci i chciałam się leczyć.

W czasach licealnych naszą szkołę raz w tygodniu odwiedzała ′pani psycholog′, z którą można sobie było porozmawiać. O tak, była wybitnie pomocna.

- Przez półtora godziny spotkania z nią dowiedziałam się o problemach wszystkich ludzi z klasy (czy przypadkiem nie powinna tego zachować dla siebie?);

- kiedy powiedziałam jej o problemie z agresją i nerwicą uznała, że mi to ′taki mam temperament′;

- na moją kolejną sugestię, że mam problem z tym, że mój chłopak nawet raz na jakiś czas wypije piwo, bo byłam wychowywana w domu z alkoholikiem i boję się powtórki z rozrywki uznała, że ′nie powinnam chłopakowi zabraniać, bo jedno piwo to nic złego′. Tak, WIEM TO.

- już zrezygnowana, powiedziałam jej, że miałam ciężkie dzieciństwo, prawdopodobną depresję (teraz już wiem, że mam ją na pewno) i ogromny problem z bliskością, zasugerowała mi, że to ′dojrzewanie i z pewnością mi to minie′.

Odpuściłam sobie dalsze wizyty u tak kompetentnej pani psycholog, która chyba robiła kursy internetowe żeby mieć uprawnienia. Do psychologów zraziłam się bardzo.

psycholog od siedmiu boleści

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 74 (168)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…