Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32935

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie rozumiem ani nie chce rozumieć ludzi, którzy mordują zwierzęta. Zaczynając od zwykłych dzieciaków, które niedopilnowane potrafią podczas "zabawy" skrzywdzić zwierzaka a kończąc na staruszkach topiących małe psy lub koty w szambie, a potem zmierzających do kościoła na mszę.

Słyszałam już wiele, jednak nadal nie potrafię dojść do siebie po historii, którą opowiedziała mi moja bratowa.

Jej siostra parę lat temu przyniosła do domu chudą, białą kotkę. Mimo posiadania dwóch kotów i psa nie mogła zostawić jej samej.
W owym czasie pracowała w pewnej fabryce na Śląsku. Zimą do kotłowni zakradały się bezdomne koty i często zdarzało się, że któraś kotka okociła się za piecem - miejscem, które wydawało się jej ciepłe i bezpieczne. Za każdym razem, gdy małe kotki były już większe - otwierały oczka i zaczynały poznawać świat, ginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Czyżby ktoś oddawał je do schroniska, które znajdowało się dwie ulice dalej...? Niestety nie.

Mężczyzna, który zajmował się obsługą pieca wrzucał je żywcem do ognia, przyglądając się ich agonii i niesamowitym cierpieniom.
Mała kotka została ocalona tylko dlatego, że schowała się w głębokiej szczelinie umieszczonej w ścianie i morderca (inaczej nie umiem nazwać tego "człowieka") nie mógł jej dosięgnąć.
Ponoć sytuacja powtarzała się co roku i wszyscy pracownicy o niej wiedzieli.
Czyżby kolejny przejaw ludzkiej znieczulicy na cierpienie innych...?

Skomentuj (107) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 783 (885)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…