zarchiwizowany
Skomentuj
(8)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Moja mama miała zawsze jakiegoś pecha do zwierzaków.
Najgorzej było chyba z królikiem. Gdy była w wieku wczesnoszkolnym mieszkała z rodzicami i siostrą w bloku. Jakimś sposobem trafił do nich królik - fajna sprawa, szczególnie dla dzieciaków. Każdy chyba potrafi dobie wyobrazić relacje łączące kilkuletnie dziecko z małą, futrzastą kulką, prawda? Jednym słowem - wielka przyjaźń.
No i wszystko byłoby dobrze, ale, niestety, mama moja zachorowała. Leżała, karmiona głównie zupkami, rosołkami i innymi takimi, przez jakieś dwa tygodnie. Gdy w końcu wstała, okazało się, że królika coś nie widać...
Jej rodzice, a moi dziadkowie, bez ogródek wyjaśnili jej, że rosołu nie robi się tylko z kury. I taki był koniec wielkiej przyjaźni mojej mamy z wszelkimi królikami.
Najgorzej było chyba z królikiem. Gdy była w wieku wczesnoszkolnym mieszkała z rodzicami i siostrą w bloku. Jakimś sposobem trafił do nich królik - fajna sprawa, szczególnie dla dzieciaków. Każdy chyba potrafi dobie wyobrazić relacje łączące kilkuletnie dziecko z małą, futrzastą kulką, prawda? Jednym słowem - wielka przyjaźń.
No i wszystko byłoby dobrze, ale, niestety, mama moja zachorowała. Leżała, karmiona głównie zupkami, rosołkami i innymi takimi, przez jakieś dwa tygodnie. Gdy w końcu wstała, okazało się, że królika coś nie widać...
Jej rodzice, a moi dziadkowie, bez ogródek wyjaśnili jej, że rosołu nie robi się tylko z kury. I taki był koniec wielkiej przyjaźni mojej mamy z wszelkimi królikami.
Rodzina w tym wypadku piekielna
Ocena:
204
(250)
Komentarze