Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33367

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia dość piekielna jak na mój gust.
Otóż mam pewną koleżankę, która do biednych nie należy (a raczej jak na razie jej tata i macocha). Jej prawdziwa mama (zginęła w wypadku samochodowym)i tata zawsze uczyli ją że na wszystko trzeba sobie zapracować. Ta więc zawsze sobie w jakiś sposób dorabiała i miała własne pieniądze.
Do rzeczy.
Kiedy mama K umarła ta miała 11 lat. Wszyscy przeżyli wstrząs. Ojciec po roku żałoby stwierdził że dziewczynka potrzebuje mamy i tak wybrał piekielną Jadzie (imię zmienione). Jadzia to naprawdę ładna, zadbana osoba z wykształceniem psychiatry kale jest okropnie samolubna, wredna i jest egoistką. Złapała że tak powiem bogatego faceta w kryzysie i po kolejnym roku zamieszkała z nimi.
Na początku była kochana i w ogóle ale potem zaczęło się piekło.
1. Zamykanie (*)
W domu mojej koleżanki wszystkie drzwi są na klucze. Więc piekielna (gdy męża w domu nie było) zapraszała sobie koleżanki a czasem pojedynczych panów do towarzystwa a K zamykała w pokoju na jakieś 10 godz. bo wtedy wracał ojciec. Na nic było opowiadanie ojcu co Jadzia wyprawia. Ślepo wierzył pani doktór, która twierdziła że to wstrząs po utracie matki, że chce ją usunąć i bla bla bla... Potem był płacz Jadzi i kara dla K. Cudownie, nie?
2. Kasa
Była wycieczka klasowa (chodziłyśmy do różnych szkół). K miała własną kasę, więc zaniosła formularz do ojca. Ten był gotowy podpisać, dać jej pieniądze od siebie na różne pierdoły itp ale wkroczyła Jadzia z krzykiem że K nie zasłużyła sobie na nagrodę w postaci wyjazdu na wycieczkę przez jej zachowanie (patrz punkt 1). Ojciec (matoł) przyznał jej rację i K nie pojechała. Jakieś 2 tyg później Jadzia za pośrednictwem ojca zażyczyła sobie pieniędzy K bo za niedługo mają jakąś uroczystość w rodzinie a jej brakuje na buty a ojciec na razie nie ma. K wkurzyła się na maksa, ale ojciec na nią naciskał. Wyszła w tym momencie z domu i poszła do mnie. Ja zapytałam ją tylko co woli dać jej kasę czy ją stracić. Definitywnie i nie odwracalnie stracić.
Wróciła do domu wzięła plik banknotów z mahoniowej skrzyneczki (było to o ile pamiętam 800-1000 zł) przyszła do salonu gdzie siedzieli "rodzice". Jadzi już się oczka zapaliły na widok pieniędzy a moja koleżanka z uśmiechem na twarzy zaczęła drzeć banknoty o nominałach 200 zł każdy. Jadźka w krzyk, ojciec w szoku. Kiedy jaśnie pan oprzytomniał też zaczął się wydzierać na córkę. Bądź co bądź to były pieniądze. A ona mu tylko odpowiedziała:
- Jak masz tato ladacznice w domu to samo ją sobie utrzymuj.
Nie będę opisywać reszty zdarzeń.
Ale finał był taki że niedawno przyłapał ją z innym. Nie byli małżeństwem (K się o to postarała ale to inna historia). Wreszcie uwierzył córce ale ona nie chce już z nim rozmawiać.

Gdzieś tam dawno w Polsce

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 277 (355)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…