Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34285

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewnego słonecznego dnia, Pluszak jak zawsze wylegiwał się w hamaku na balkonie. Istny raj, ptaszki ćwierkają, chmurki wesoło galopują po niebieskim niebie a zimna lemoniada wspaniale chłodzi. Do czasu. Czułe, pluszakowe uszy wychwyciły jakiś tajemniczy dźwięk. Ni to pisk, ni to jęk.
W takim razie w tempie mocno żółwim zwlekam się z miejsca odpoczynku i nasłuchuję.
Dziwne odgłosy dochodziły z okolicy garaży a właściwie zza nich. Ubieram buty, jeszcze raz zerkam z boleścią w oczach w kierunku hamaku i idę w miejsce wyżej wspomniane.
Co tam zobaczyłam, śni mi się po nocach...
Moja "kochana koleżanka" z osiedla stoi nad już niestety nieżywym kotkiem. Kotek brzuszek ma rozpruty, łapki poranione, ogona brak a połowę pyszczka pokrywa paskudne poparzenie.
Że czynu straszliwego dopuściła się koleżanka mam dowody:
1. Uśmiechała się.
2. W łapie, którą tak na marginesie miałam wtedy ochotę odciąć tępą łyżką dzierżyła narzędzie zbrodni. Mianowicie średni scyzoryk oraz zapalniczkę.
Wryło mnie.
Koleżanka dostała potężnego kopa w miejsce gdzie plecy się kończą, a du*a zaczyna. Później po zawiadomieniu odpowiednich osób tłumaczyła się tak:
"Bo koty są brzydkie i śmierdzą"
Okazało się że ofiarą dziewczyny padło o wiele więcej zwierząt, sama się przyznała... Z uśmiechem na ustach...

osiedle

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 303 (349)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…