Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#34769

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/34676 przypomniała mi moją ostatnią wizytę w przychodni, piekielny to chyba ja byłem.

Razu pewnego zachorowało mi się. W myśl zasady - leczone tydzień, nieleczone siedem dni, czekałem na uzdrowienie z łaski pana. Takowe jednak nie przyszło, więc ósmego dnia dzwonię rano do pracy - chory i umiera, coś bliżej nieokreślonego ze mnie kapie, nie przyjdzie - spotkało się to ze zrozumieniem i życzeniem zdrowia.

Więc o godzinie 8 udałem się do przychodni (a mam do niej nawet żółwim tempem jakieś 3 minuty). Po 20 minutach czekania w okienku i słuchania rozmowy dwóch piguł dowiedziałem się, że dzisiaj nie jest mój szczęśliwy dzień i numerka nie dostanę, ale, że najlepiej nie wyglądam to moja karta zostanie zaniesiona do pani "dohtór", bo wie ona iż sezon grypowy, a przychodnia to nie salon fryzjerski, toteż po 13 przyjść, zapukać, gębę swoją pokazać, to nastąpi uleczenie.

Podziękowałem, wróciłem do domu. Godzina 13 jestem w przychodni, okazuje się, że ludzie z numerkami jeszcze koczują, zapytuje więc grzecznie kto do pokoju 1, 5 osób się melduje. Siadam na ławkę, zbieram dodatkowe zarazki.

I wtedy się rozpoczyna, dwie młode dziewczyny pytają jedną kobietę czy mogą wejść przed nią, bo one potrzebują pieczątkę na jakimś zaświadczeniu, nawet je okazują. Kobieta zaczyna tyradę, że tutaj na godziny, że tutaj każdy chce tylko pieczątkę, albo receptę, albo odebrać wyniki. Ludzie budzą się z letargu, wjeżdżają ostro na kobiety, standardowo, że młodzi ze tacy i owacy.

Ja z z grubsza czułem się jakbym jedną nogą już na drugiej stronie był. Co rusz pociągając nosem, oczy czerwone jak u królika, gorączka, do tego wtedy nosiłem długie włosy, więc sklejone, generalnie trochę jak bezdomny wyglądałem. Pociągnąłem jeszcze raz głośno nosem żeby nabrać trochę powietrza, zakaszlałem w związku z tym i wykorzystując ciszę, która zapanowała, ochrypłym głosem wyrzuciłem z siebie:

- Czyli ze wszystkich tutaj tylko ja chory jestem i przyszedłem po jakąś faktyczną pomoc lekarską?

Niektórzy to chyba dopiero wtedy mnie zauważyli, zreflektowali na mój widok. Jedna z tych dziewczyn wykorzystała okazję i wskoczyła do gabinetu. Mi też już później nikt nie robił wyrzutów, że nie byłem zarejestrowany.

przychodnia.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 554 (620)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…