Piekielna podróż.
Tym razem leciałam do US. Podróż długa, samolotem... Nie znoszę latać, ale niestety na ogół nie udaje mi się tego uniknąć.
Obok mnie usadził się jegomość w wieku około 50 lat. Dwa rzędy dalej siedziała jego córka (poinformował mnie o tym jak tylko się rozsiadłam). Zapytałam, czy nie woleliby się ze mną zamienić, tak żeby siedzieli razem. Odpowiedź - "nie, nie trzeba. My się i tak jeszcze nagadamy". OK, myślę, nie chcą to przecież nie będę ich zmuszać.
Po dwóch minutach od wystartowania samolotu pan(P) zaczął głośno nawoływać stewardessę. O co chodziło? On MUSIAŁ się napić czegoś mocniejszego. W czasie, kiedy samolot startuje i nie jest w pozycji poziomej nikt nie chciał mu dać żadnego napoju. Ani też nikt z załogi nie chodził po pokładzie. Pan przestał nawoływać, ale odwrócił się do córki. Ryknął na cały samolot:
- Ty zobacz, jakie to chamstwo pier**dolone! Tyle dałem za bilet i co?! Ch**uj, nawet napić się nie mogę!!!!
Ehhh... Przeżyłabym gdyby cham nie wychylał się przeze mnie. I nie cuchnął tak strasznie.
Podróż trwa dalej. Stewardessy roznoszą napoje. Pan wziął ich całkiem sporo - myślałam, że wypije, narąbie się i zaśnie. Nic podobnego. Każdy łyk podkręcał mu głośność o kilka stopni. W końcu darł się tak głośno (nadal przechylając się przeze mnie), że myślałam, iż nie wytrzymam i dam mu w mordę.
Czy załoga mogła coś zrobić? Przesadzić jego, albo mnie? Niestety nie, bo cały samolot był zapchany i nikt nie chciał się ze mną zamienić i siedzieć koło tego idioty. Byłam na tyle zdesperowana, że chciałam dopłacić i lecieć pierwszą klasą. Niestety taka opcja również nie była możliwa - "to trzeba było rezerwować wcześniej". Wcześniej nie przewidziałam, że człowiek tak naj**ebany będzie mi uprzykrzał podróż...
Facet w końcu zasnął. Ale przez sen ciągle się na mnie kładł i wrzeszczał "Uuuulaaaa!!!" Tak się nazywała jego córka.
Na lotnisko wyszłam roztrzęsiona i wściekła. Mój były, który mnie stamtąd odbierał miał ogromną ochotę znaleźć tamtego faceta i mu "przemówić do rozsądku". Na szczęście obyło się bez mordobicia, bo facet nie został wpuszczony do US.
Niemniej uważam, że podawanie alkoholu w samolotach powinno być zabronione. Surowo zabronione!
Tym razem leciałam do US. Podróż długa, samolotem... Nie znoszę latać, ale niestety na ogół nie udaje mi się tego uniknąć.
Obok mnie usadził się jegomość w wieku około 50 lat. Dwa rzędy dalej siedziała jego córka (poinformował mnie o tym jak tylko się rozsiadłam). Zapytałam, czy nie woleliby się ze mną zamienić, tak żeby siedzieli razem. Odpowiedź - "nie, nie trzeba. My się i tak jeszcze nagadamy". OK, myślę, nie chcą to przecież nie będę ich zmuszać.
Po dwóch minutach od wystartowania samolotu pan(P) zaczął głośno nawoływać stewardessę. O co chodziło? On MUSIAŁ się napić czegoś mocniejszego. W czasie, kiedy samolot startuje i nie jest w pozycji poziomej nikt nie chciał mu dać żadnego napoju. Ani też nikt z załogi nie chodził po pokładzie. Pan przestał nawoływać, ale odwrócił się do córki. Ryknął na cały samolot:
- Ty zobacz, jakie to chamstwo pier**dolone! Tyle dałem za bilet i co?! Ch**uj, nawet napić się nie mogę!!!!
Ehhh... Przeżyłabym gdyby cham nie wychylał się przeze mnie. I nie cuchnął tak strasznie.
Podróż trwa dalej. Stewardessy roznoszą napoje. Pan wziął ich całkiem sporo - myślałam, że wypije, narąbie się i zaśnie. Nic podobnego. Każdy łyk podkręcał mu głośność o kilka stopni. W końcu darł się tak głośno (nadal przechylając się przeze mnie), że myślałam, iż nie wytrzymam i dam mu w mordę.
Czy załoga mogła coś zrobić? Przesadzić jego, albo mnie? Niestety nie, bo cały samolot był zapchany i nikt nie chciał się ze mną zamienić i siedzieć koło tego idioty. Byłam na tyle zdesperowana, że chciałam dopłacić i lecieć pierwszą klasą. Niestety taka opcja również nie była możliwa - "to trzeba było rezerwować wcześniej". Wcześniej nie przewidziałam, że człowiek tak naj**ebany będzie mi uprzykrzał podróż...
Facet w końcu zasnął. Ale przez sen ciągle się na mnie kładł i wrzeszczał "Uuuulaaaa!!!" Tak się nazywała jego córka.
Na lotnisko wyszłam roztrzęsiona i wściekła. Mój były, który mnie stamtąd odbierał miał ogromną ochotę znaleźć tamtego faceta i mu "przemówić do rozsądku". Na szczęście obyło się bez mordobicia, bo facet nie został wpuszczony do US.
Niemniej uważam, że podawanie alkoholu w samolotach powinno być zabronione. Surowo zabronione!
samolot do piekła
Ocena:
554
(678)
Komentarze