Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#36424

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o tym, jak piekielni potrafią być właściciele zwierząt. Widząc zdarzenia takie, jak to opisane poniżej, zastanawiam się, czy ktoś tam z wyższej półki nie powinien wprowadzić obowiązkowych testów psychologicznych dla przyszłych opiekunów zwierząt. Bo że takie testy należałoby wykonać w wielu przypadkach przyszłych rodziców - chyba już niejednokrotnie udowodniłem.

Poczekalnia w lecznicy weterynaryjnej. Czekałem w kolejce wraz z moim kotem, gawędziłem z panią, która także przyszła z kotem, normalna scenka w takim miejscu, i wtedy wszedł ON. Nadęty buc, który zmierzył nas wzrokiem sugerującym: jestem tu za karę, nawet nie próbujcie być dla mnie mili. Na smyczy trzymał psa rasy niezidentyfikowanej, dość małego. Gdyby on go tylko trzymał, to ja bym się, drodzy Państwo, nie czepiał, ale on wciągał go brutalnie do środka, pokrzykując na to biedne zwierzę, jakby było czemukolwiek winne. Tymczasem psiak utykał na tylną łapę, widać było, że odczuwa ból. Ale co to obchodziło nadętego buca? Za nadętym bucem weszła jego (najprawdopodobniej) małżonka, mówiąc:
- Może wziąłbyś go na ręce!
Nadęty buc na to:
- A po co? Nogi ma, może iść.
Usiedli. Nie odzywali się do nikogo, więc kontynuowałem z panią rozmowę o naszych kotach.

Minęło kilka minut. Osoba, która weszła do gabinetu przed nami była tam już dość długo. Piesek zaczął się powoli niecierpliwić. Szczeknął parę razy. I jebut - dostał w łeb od nadętego buca.
- Zamknij się - powiedział do zwierzęcia nadęty buc.
- Ty się zamknij - odpowiedziała w imieniu psa jego małżonka.
Nie skomentowaliśmy tego. Pies zaszczekał znowu. I znowu jebut.
- Uspokój się i weź go na kolana! - małżonka nadętego buca też chyba straciła cierpliwość.
Cóż miał robić, wziął. A za chwilę:
- Nie no, co ty, jeszcze zasra mi nowe spodnie - rzekł buc i zwalił (zwalił!) psa z kolan. Pies upadł na podłogę, na uszkodzoną łapę i zaczął rozpaczliwie jęczeć.
- K*wa, zamknij się, bo ci drugą łapę przetrącę! - wrzasnął nadęty buc.
- Proszę nie znęcać się nad tym psem! Co on panu zrobił? - zapytałem zdegustowany jego zachowaniem.
Wtedy małżonka machnęła na mnie ręką ("sama sobie poradzę"), wzięła biednego kundelka na kolana i wygarnęła bucowi, co o nim myśli.
- Czyś ty oszalał, idioto? Ja mam tego dość. Nie będę za ciebie kłamać. Wejdziesz tam sam i wytłumaczysz panu doktorowi, że zepchnąłeś Fafika ze schodów, bo chciał tylko wyjść na spacer, jak ty siedziałeś w tym durnym internecie. No co się patrzysz?
- Ale, ale...
- A w domu, mój kochany, sam powiesz Michasiowi, dlaczego Fafika trzeba będzie odwieźć do mojej mamy! Już ja tego dopilnuję.

Nie odezwali się więcej. Dzięki Bogu, że usłyszałem o odwiezieniu psa do matki tej kobiety, bo znając siebie, pewnie bym rozważał jego przygarnięcie.

piekielni właściciele psów

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 492 (538)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…