Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#37127

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pojechałam do Poznania na rehabilitację. Jestem po wypadku i co jakiś czas muszę urządzać małą eskapadę do większego miasta.
W pewnym momencie na ulicy czuję, że ktoś mi "skrobnął marchewkę". Odwracam się, widzę oderwaną podeszwę od sandała leżącą na ziemi, a paniusia ok 30lat mija mnie szybkim krokiem. Zawołałam za nią, nie zatrzymując się rzuciła przez ramię jak żebrakowi jałmużnę "przepraszam" i idzie swoją drogą.
Akurat kilka metrów dalej było przejście dla pieszych i akurat czerwone światło, więc jakoś ją dogoniłam, zaczęłam robić wymówki.
Babsko (bo inaczej się powiedzieć nie da nie wchodząc w wulgaryzmy) okazało całkowitą ignorancję, nie raczywszy nawet odwrócić głowy i wyjąć z uszu słuchawek, aż w końcu wybuchnęło obrażone, że przecież powiedziała przepraszam. Dużo mi po przepraszam, skoro mając mocno napięty plan dnia będę musiała jeszcze próbować jakoś prowizorycznie naprawić but, bo tak nie dało się chodzić. Mogę je sobie wsadzić w pewną część ciała, o czym nie omieszkałam jej poinformować. Odpowiedzią był gest w stylu "dobry pomysł".
Z resztą wyniosłą i bezczelną obojętnością (w najlepszym razie) zbywała każde słowo, w pewnym momencie zaczęła się nawet wypierać, że to nie ona.
Taśmę klejąca dostałam dopiero pół kilometra dalej, przez ten czas szłam na nierównych podeszwach, co niestety odczuło moje kolano i na rehabilitacji ledwo które ćwiczenie mogłam zrobić.
Jeśli pani to czyta, to dziękuję za wyrzucone w błoto 50zł na nieudaną wizytę, ból i wydatek na szewca.
Rozumiem przypadkowe nadepnięcie kogoś, ale nie rozumiem bezczelności i chamstwa.

Most teatralny

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (46)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…