Sąsiad ma krowy.
W lecie czasem zostawia je na noc na pastwisku, żeby sobie pooddychały świeżym powietrzem. Do niedawna wszystko było zupełnie w porządku.
Jakiś czas temu, w nocy, ktoś, a przypuszczalnie kilka ktosiów zajechało na łąkę i postanowiło się pobawić po amerykańsku - poprzewracać krowy. Wybrali sobie krowę która akurat nie spała i płoszyli ją tak długo, i skutecznie, aż spanikowana zaplątała się w ogrodzenie z elektrycznego pastucha.
Kiedy zwierzę zaczęło ryczeć z bólu, przestraszyli się i uciekli, zostawiając tylko rozjeżdżone, niezamknięte wejście na pastwisko.
Reszta krów przerażona zwiała na pobliskie glinianki i ogródki działkowe, a jedna nawet pobiegła do domu.
Całość trwała ledwie kilkanaście minut, zanim nie pojawił się sąsiad zwabiony hałasem. Rozplątał krówkę, niestety ta dość mocno ucierpiała, mimo że napięcie w pastuchu było słabe i przestał on razić prądem po zerwaniu, to pocięła sobie nogi drutem.
Cóż. Sprawców nie złapano.
Pan Sąsiad założył z powrotem pastucha, ale do prądu go nie podłączył i krowy wypuszczał tylko w dzień.
Krowa to zwierze o niezłej pamięci. Przedwczoraj, sąsiada znowu na pastwisko zwabił hałas. Tym razem przedsiębiorcza grupa młodzieży postanowiła do krów postrzelać z pistoletu na kulki i przypuszczalnie pomalować farbą w sprayu, bo taką ze sobą mieli. Niestety dla nich, krowy wiedziały już, że pastuch nie kopie prądem i po prostu przeszły przez niego, po czym zagoniły dzielną młodzież do samochodu. Próbując odjechać młodzi kałboje potrącili jedną z krówek, na szczęście niegroźnie, i możliwe że z pomocą reszty stada (tego nie wiadomo) wylądowali w rowie melioracyjnym.
Oj, słono się rodzice wypłacali za głupotę swoich dzieci.
W lecie czasem zostawia je na noc na pastwisku, żeby sobie pooddychały świeżym powietrzem. Do niedawna wszystko było zupełnie w porządku.
Jakiś czas temu, w nocy, ktoś, a przypuszczalnie kilka ktosiów zajechało na łąkę i postanowiło się pobawić po amerykańsku - poprzewracać krowy. Wybrali sobie krowę która akurat nie spała i płoszyli ją tak długo, i skutecznie, aż spanikowana zaplątała się w ogrodzenie z elektrycznego pastucha.
Kiedy zwierzę zaczęło ryczeć z bólu, przestraszyli się i uciekli, zostawiając tylko rozjeżdżone, niezamknięte wejście na pastwisko.
Reszta krów przerażona zwiała na pobliskie glinianki i ogródki działkowe, a jedna nawet pobiegła do domu.
Całość trwała ledwie kilkanaście minut, zanim nie pojawił się sąsiad zwabiony hałasem. Rozplątał krówkę, niestety ta dość mocno ucierpiała, mimo że napięcie w pastuchu było słabe i przestał on razić prądem po zerwaniu, to pocięła sobie nogi drutem.
Cóż. Sprawców nie złapano.
Pan Sąsiad założył z powrotem pastucha, ale do prądu go nie podłączył i krowy wypuszczał tylko w dzień.
Krowa to zwierze o niezłej pamięci. Przedwczoraj, sąsiada znowu na pastwisko zwabił hałas. Tym razem przedsiębiorcza grupa młodzieży postanowiła do krów postrzelać z pistoletu na kulki i przypuszczalnie pomalować farbą w sprayu, bo taką ze sobą mieli. Niestety dla nich, krowy wiedziały już, że pastuch nie kopie prądem i po prostu przeszły przez niego, po czym zagoniły dzielną młodzież do samochodu. Próbując odjechać młodzi kałboje potrącili jedną z krówek, na szczęście niegroźnie, i możliwe że z pomocą reszty stada (tego nie wiadomo) wylądowali w rowie melioracyjnym.
Oj, słono się rodzice wypłacali za głupotę swoich dzieci.
Miasteczko cukierkowy Mordor.
Ocena:
1203
(1251)
Komentarze