Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#38683

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Często pojawiają się tu historie o piekielnych współlokatorach różnej płci. I ja dorzucę coś od siebie.
Będzie o współlokatorce mojej siostry, która i mi czasem dała popalić, gdyż "wymieniałam" się z siostrą w weekendy ze względu na pewne szkolenie.

Ale od początku. Piekielną nazwijmy [A]sią. Niby dziewczyna całkiem ok, trzy lata chodziła do jednej klasy w liceum z moją [S]iostrą i trzecią współlokatorką [K]aroliną.
Warto dodać, że jest ona wypieszczonym dzieckiem rodziców- praktycznie wszystko za nią robiła mama i teraz najchętniej by z nią zamieszkała w Wielkim Obcym Mieście.

Dziewczyny dostały się na tą samą uczelnię, chociaż na różne wydziały i postanowiły poszukać mieszkania. Ok- znalazły całkiem fajne, dwa pokoje w tym jeden przechodni połączony z kuchnią, a jeden osobny. Umówiły się, że będą się wymieniać- a to jak jedna będzie chciała się pouczyć do późna, lub przyjdzie chłopak to zajmuje osobny pokój. Proste?- dla Asi nie bardzo.
Potrafiła zamykać się w pokoju już koło godziny 19 i nie wychodzić z niego w ogóle. Wszelkie delikatne lub bardziej dobitne sugestie były zbywane tym, że A. uczy się każdego wieczora do późna. Najgorzej było kiedy jedną z dziewczyn odwiedzał chłopak- niezręcznie siedzieli we trójkę, bo A. nie opuszczała swojego bastionu wiedzy.
Były dyżury dotyczące sprzątania- normalna sprawa. Często podłoga w kuchni wręcz się lepiła, a kosz na śmieci zaczynał żyć własnym życiem kiedy wypadał dyżur A. Zazwyczaj kiedy dziewczyny przypominały jej o tym, że to jej kolej, nagle księżniczkę zaczynał boleć brzuch/głowa/miała świeżo pomalowane paznokcie/musiała się uczyć itd. Dziewczyny trafiał szlag i często niestety same ogarniały jakoś mieszkanie.

Często wszystkie pożyczały sobie ciuchy czy jakieś dodatki. Pewnego razu A. pożyczyła od mojej siostry jej ulubioną bluzkę. Ok. A. pojechała na weekend do domu, a kiedy wróciła moja siostra zapytała co z bluzką, że potrzebuje ją na jakąś tam okazję. Co się okazało? A. zostawiła bluzkę w domu, bo nie zdążyła wyschnąć po praniu. Siostra się wkurzyła i zapytała czemu nie przywiozła brudnej i nie wyprała ręcznie na mieszkaniu (pralka była nawet wtedy zepsuta). Jej odpowiedź zwaliła z nóg: "Cooo?! RĘCZNIE?! JA mam prać RĘCZNIE?! Oszalałaś?! ręce sobie zniszczę! poza tym kto dzisiaj pierze ręcznie?!". Na sugestie mojej siostry, że są rękawiczki, a na metce bluzki wyraźnie zaznaczone jest właśnie pranie ręczne zarzuciła fochem. Bluzka wróciła do mojej siostry dopiero po dwóch (!) tygodniach. Na szczęście pranie w pralce jej nie zaszkodziło.

I wisienka na torcie, której sama byłam świadkiem. W lutym moja siostra przebywała dłużej w domu rodzinnym. Miałam akurat sprawę do załatwienia w mieście, gdzie studiuje, więc postanowiłam ją odwieźć. Dodam, że był to czas tych okropnych mrozów.
Pojechaliśmy więc ja, moja siostra i jej chłopak. Otwieram drzwi mieszkania a tam... A. w szorcikach i koszulce na ramiączkach siedzi na wprost otwartego na oścież okna (!) Na zewnątrz jakieś -20 stopni, a w środku nie wiele więcej. Chłopak pobiegł szybko do okna i zamknął je, ja z siostrą podbijamy do A. z pytaniem co ona wyprawia, że przecież wie jak trudno dogrzać mieszkanie (stary blok, stare okna) i w ogóle zapalenie płuc murowane. Ona na to, że w mieszkaniu było za dużo negatywnych fluidów (?!) i musiała oczyścić atmosferę. A, że taka roznegliżowana?- ciało trzeba hartować. Potem przez 2 tygodnie leżała chora w łóżku. Na szczęście w domu rodzinnym.

Historii było o wiele więcej. Suma wszystkich zdecydowała, że moja siostra i K. nie chciały już więcej mieszkać z A. Były oczywiście wielkie fochy i brak zrozumienia dla tej decyzji, ale cóż- nie ma sentymentów.

studenckie_mieszkanie

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 90 (136)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…