Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40479

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o "przemiłej" Pani Rejestratorce jednej ze znanych firm medycznych w Krakowie (i nie tylko).

Moja czteroletnia pociecha obudziła się ostatniej niedzieli z płaczem, że boli ją gardło i brzuch. No cóż zaczął się wrzesień, przedszkole, pogoda jaka jest każdy widzi, więc tylko czekaliśmy kiedy się zacznie...
Śniadania zjeść nie mogła bo po dwóch łykach herbaty zwróciła wszystko co pochłonęła. Myślę sobie zasmarkana, zaflegmiona - miała prawo "zwrócić".
Ale około południa temperatura podskoczyła do 39 stopni, młoda nadal nic nie jadła, no to jedziemy do Ambulatorium Całodobowego, niech ją lekarz obejrzy.
Zanim wyszliśmy z domu zdążyła jeszcze puścić pawia podczas mycia zębów.

Dotarłyśmy do placówki pełniącej dyżur niedzielny - Scanmed Multimedis w Krakowie na Bochenka. Wchodzimy, siedzi hrabianka z hrabią w rejestracji, po jej wzroku widzę, że jestem tu złem koniecznym i najchętniej powiedziałaby mi "won".
No i się zaczyna.

Ja: Dzień dobry, do pediatry proszę.
Ona: Bry, ubezpieczenie.

Podaję Pani zgłoszenie do ubezpieczenia dziecka w postaci formularza ZUS ZCNA oraz pasek wypłaty z pieczątką od pracodawcy o treści "potwierdzenie ubezpieczenia zdrowotnego".

Ona: A co to jest??? (mając na myśli pasek wypłaty).
Ja: Potwierdzenie, że jestem ubezpieczona.
Ona: RMUA ma być.
Ja: Nie musi, bo to jest mój dokument potwierdzający, że jestem ubezpieczona.
Ona: To nie jest dla mnie żaden dokument, RMUA ma być.

Dyskusja na temat powyższego dokumentu trwa już dobre kilka minut, ja swoje ona swoje.

Ja: (już w nerwach) To znaczy, że nie przyjmiecie mi dziecka na dokumenty które posiadam?
Ona: Przyjmiemy, ale następnym razem przyniesie RMUA.
Ja: Nie przyniesie bo nie ma takiej potrzeby, wszystkie potrzebne dokumenty mam tutaj.

W tym czasie moja córa zaczyna wyć z bólu, że ją boli bardzo brzuch i puszcza pięknego pawia centralnie przed rejestracją.
Pan rejestrator pokazuje mi łazienkę, obmywam młodą, wychodzimy. Pan zamiast prowadzić mnie do gabinetu lekarskiego, pokazuje mi tablicę na której są informacje z NFZ odnośnie dokumentów ubezpieczeniowych. Pokazuję idiocie, że jak byk napisane RMUA lub inny dokument potwierdzający opłacanie składek, po czym odwracam się i idę do gabinetu lekarza. Czekam w kolejce, gotuję ze złości, młoda ryczy. Lekarz po obejrzeniu młodej daje skierowanie do szpitala - podejrzenie anginy i odwodnienie.

Jedziemy do Prokocimia na Izbę Przyjęć, pokazuję te same dokumenty, pani bez słowa rejestruje nas, wchodzimy do pediatry - decyzja: zostajemy w szpitalu, młoda przyjęta na oddział z ostrym zapaleniem gardła i odwodnieniem, dostaje kroplówkę na 24 godziny, spędzamy 2 doby w szpitalu. Młoda przestaje gorączkować, zaczyna przyjmować pokarmy i płyny doustnie, wychodzimy. Dzwonię do NFZ na Józefa aby upewnić się czy Pani Rejestratorka miała prawo żądać ode mnie innych dokumentów niż miałam - odpowiedź: NIE.

Przemiła Pani w dziale skarg i wniosków radzi napisać skargę bo cytuję: "takie zachowanie trzeba ukrócić".
Skarga napisana, wysłana, czekam na odpowiedź.

No cóż pewne osoby nie powinny pracować na niektórych stanowiskach...
Jedyna satysfakcja z całej tej sytuacji to ogromny paw młodej przed ladą rejestracji, którego musieli posprzątać sami.

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 521 (627)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…