Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mona7712

Zamieszcza historie od: 15 kwietnia 2012 - 14:06
Ostatnio: 7 grudnia 2012 - 23:12
  • Historii na głównej: 2 z 4
  • Punktów za historie: 1183
  • Komentarzy: 10
  • Punktów za komentarze: 14
 
zarchiwizowany

#44039

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z dzisiaj.
Emocje już opadły więc mogę pisać.
Zakupy z młodą w jednym z krakowskich marketów typu "Dużo,Tanio,T....
Zakupy zrobione,zapakowane do "cieniasa",młoda zapakowana w fotelik.Wracamy do domu.
Wyjeżdżam z miejsca parkingowego i mimo ,że "cienias" rozmiarami nie grzeszy muszę wziąć zakręt jak Tir z naczepą żeby nie zostawić lakieru na betonowych słupkach blokujących parkowanie na przejściu dla pieszych.
Manewr już prawie zakończony,muszę tylko przepuścić pieszych i wrócić na swój tor jazdy i wtedy z przeciwka pojawia się ON....
Nadciąga swoim pięknie wypucowanym ,błękitnym fiaciorem stilo.I jedzie prosto na mnie.
Ki diabeł myślę i prawie ocieram się o NIEGO.
Przez szybę rzucam parę ciepłych słów,których nie słyszy ale widzi moją gestykulację.No cóż,myślę Bozia różnych lokatorów ma.
Wjeżdżam na drogę wyjazdową z marketu,jadę powoli bo przede mną progi zwalniające.W bocznym lusterku widzę oślepiające światła,nagle "coś" mnie wyprzedza,zajeżdża drogę i hamuje tuż przed maską mojego auta.
Nie jadę szybko bo ślisko jak cholera więc udaje mi się nie wjechać mu w dupsko(co jak co ale hamulce to złomek ma jak żyleta)ale szarpniecie jest tak duże ,że pasy mnie zblokowały a młodą prawie z fotelika wyrywało.
Dobrze się domyślacie-Pan i Władca wiejskich szos postanowił w ten sposób ukarać mnie za to ,że śmiałam napyskować na niego na parkingu.
Niestety numery rejestracyjne JEGO pięknego wozu rozpoczynające się od KWI....6 powiedziały mi wszystko.
Na szczęście ani ja ani młoda nie odniosłyśmy obrażeń-poza maksymalnym wkurzeniem i chwilą strachu.
Nasuwa się pytanie czy ON ma mózg a jeśli ma to czy go używa? Raczej nie.
A gdybym nie wyhamowała?
Zgłoszenie Pana Władcy na Policję nic by nie dało bo Tesco w tym miejscu nie ma kamery monitoringu(zadzwoniłam do nich a co) a młoda jest za młoda żeby zostać świadkiem zajścia

P.S.Niestety Pan Mąż ma rację-wszystko,no może prawie wszystko z rejestracją KWI , poruszające się po drogach powinno mieć pozwolenie na wjazd do Krakowa.Albo wizy chociaż....

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (37)

#41127

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako recepcjonistka w międzynarodowej firmie. Do moich obowiązków należy między innymi odbiór przesyłek kurierskich do 10 kg. O tym jak pan z jednej firmy o kolorach żółto-czerwonych próbował wmówić mi, że 20 kg to 10 kg, może innym razem. Teraz będzie o pomysłowości i zarazem głupocie jednego z nich.

Jakiś czas temu siedzę sobie i rejestruję pocztę, gdy nagle wpada [K]koleżanka z działu transportu i przerażona rzecze do mnie[J]
K: Zaginęła nam ważna przesyłka, a ponoć dostarczona i ty odbierałaś.
J: No raczej nikt inny nie odbiera oprócz mnie albo Zosi (druga recepcjonistka).
K: No tak, ale ty podpisałaś odbiór, a przesyłki nie ma
J: Oczywiście, zabrałam sobie do domu i postawiłam na półce...
K: No ja wiem że nie, ale możemy to sprawdzić?
J: Pewnie że tak.

Dla wyjaśnienia - każda odebrana przez recepcję przesyłka jest zapisywana w zeszycie - data odbioru, z jakiej firmy, numer przesyłki, dla kogo przeznaczona.
Szukamy - nie ma.

J: No jak nie ma w zeszycie, to jej nie mogłam odebrać...
K: Ale w systemie firmy kurierskiej jest, że dostarczona i odebrana...
I nagle mnie olśniło...
J: Kiedy mówisz, że odebrałam tę przesyłkę?
K: No wtedy i wtedy.
J: No to niemożliwe żebym ją odebrała, bo akurat w tym dniu byłam na urlopie - chyba że mam tu sobowtóra albo pan kurier przywiózł mi ją do domu!!!!

Oczywiście poszedł mail do firmy z informacją, że nie mogłam wtedy odebrać przesyłki bo mnie nie było i w takim razie prosimy o skan podpisu.
Skanu nie otrzymaliśmy, bo coś tam. Co się okazało?

Genialny Pan kurier walnął paczkę pod drzwi wydziału (bo był podany na paczce - wydziałów mamy sześć), po czym sam sobie wpisał moje nazwisko jako odbiorcy.

Postraszyłam paragrafami za podrabianie podpisu.
Jego kolega przyjechał przeprosić bo on się bał, podobno był wtedy na zastępstwie, paczkę zostawił na wydziale, a że nie miał mu kto podpisać to zadzwonił do gościa którego zastępował, a który zna nas obie na recepcji z imienia i nazwiska, po czym sobie wpisał moje nazwisko w terminalu.
Miał pecha, bo na paczce nadawca pomylił numer wydziału... gdyby nie to pewnie nikt by się nie zorientował.

No cóż, kłamstwo ma krótkie nogi.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 535 (581)

#40479

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o "przemiłej" Pani Rejestratorce jednej ze znanych firm medycznych w Krakowie (i nie tylko).

Moja czteroletnia pociecha obudziła się ostatniej niedzieli z płaczem, że boli ją gardło i brzuch. No cóż zaczął się wrzesień, przedszkole, pogoda jaka jest każdy widzi, więc tylko czekaliśmy kiedy się zacznie...
Śniadania zjeść nie mogła bo po dwóch łykach herbaty zwróciła wszystko co pochłonęła. Myślę sobie zasmarkana, zaflegmiona - miała prawo "zwrócić".
Ale około południa temperatura podskoczyła do 39 stopni, młoda nadal nic nie jadła, no to jedziemy do Ambulatorium Całodobowego, niech ją lekarz obejrzy.
Zanim wyszliśmy z domu zdążyła jeszcze puścić pawia podczas mycia zębów.

Dotarłyśmy do placówki pełniącej dyżur niedzielny - Scanmed Multimedis w Krakowie na Bochenka. Wchodzimy, siedzi hrabianka z hrabią w rejestracji, po jej wzroku widzę, że jestem tu złem koniecznym i najchętniej powiedziałaby mi "won".
No i się zaczyna.

Ja: Dzień dobry, do pediatry proszę.
Ona: Bry, ubezpieczenie.

Podaję Pani zgłoszenie do ubezpieczenia dziecka w postaci formularza ZUS ZCNA oraz pasek wypłaty z pieczątką od pracodawcy o treści "potwierdzenie ubezpieczenia zdrowotnego".

Ona: A co to jest??? (mając na myśli pasek wypłaty).
Ja: Potwierdzenie, że jestem ubezpieczona.
Ona: RMUA ma być.
Ja: Nie musi, bo to jest mój dokument potwierdzający, że jestem ubezpieczona.
Ona: To nie jest dla mnie żaden dokument, RMUA ma być.

Dyskusja na temat powyższego dokumentu trwa już dobre kilka minut, ja swoje ona swoje.

Ja: (już w nerwach) To znaczy, że nie przyjmiecie mi dziecka na dokumenty które posiadam?
Ona: Przyjmiemy, ale następnym razem przyniesie RMUA.
Ja: Nie przyniesie bo nie ma takiej potrzeby, wszystkie potrzebne dokumenty mam tutaj.

W tym czasie moja córa zaczyna wyć z bólu, że ją boli bardzo brzuch i puszcza pięknego pawia centralnie przed rejestracją.
Pan rejestrator pokazuje mi łazienkę, obmywam młodą, wychodzimy. Pan zamiast prowadzić mnie do gabinetu lekarskiego, pokazuje mi tablicę na której są informacje z NFZ odnośnie dokumentów ubezpieczeniowych. Pokazuję idiocie, że jak byk napisane RMUA lub inny dokument potwierdzający opłacanie składek, po czym odwracam się i idę do gabinetu lekarza. Czekam w kolejce, gotuję ze złości, młoda ryczy. Lekarz po obejrzeniu młodej daje skierowanie do szpitala - podejrzenie anginy i odwodnienie.

Jedziemy do Prokocimia na Izbę Przyjęć, pokazuję te same dokumenty, pani bez słowa rejestruje nas, wchodzimy do pediatry - decyzja: zostajemy w szpitalu, młoda przyjęta na oddział z ostrym zapaleniem gardła i odwodnieniem, dostaje kroplówkę na 24 godziny, spędzamy 2 doby w szpitalu. Młoda przestaje gorączkować, zaczyna przyjmować pokarmy i płyny doustnie, wychodzimy. Dzwonię do NFZ na Józefa aby upewnić się czy Pani Rejestratorka miała prawo żądać ode mnie innych dokumentów niż miałam - odpowiedź: NIE.

Przemiła Pani w dziale skarg i wniosków radzi napisać skargę bo cytuję: "takie zachowanie trzeba ukrócić".
Skarga napisana, wysłana, czekam na odpowiedź.

No cóż pewne osoby nie powinny pracować na niektórych stanowiskach...
Jedyna satysfakcja z całej tej sytuacji to ogromny paw młodej przed ladą rejestracji, którego musieli posprzątać sami.

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 521 (627)
zarchiwizowany

#29383

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostrzegam-będzie długo
Od kilku miesięcy co kilka tygodni boli mnie gardło,ponieważ zaczęło mnie to wkurzać coraz bardziej postanowiłam nie dać "spławić" się lekarzowi pierwszego kontaktu wciskającemu kolejny antybiotyk i poprosiłam o wskazówki co dalej z tym fantem.Wymaz z gardła i krtani i RTG zatok (również mam z nimi problem od dłuższego czasu). Problem powstał w momencie kiedy okazało się ,że wymaz z krtani musi pobrać lekarz a skierowania do laryngologa lekarz zakładowy wypisać nie może.Zrobię prywatnie myślę sobie-będzie szybciej.O ile z wymazem problemu nie było-tylko 80 zeta w plecy to RTG nikt mi nie zrobi bez skierowania nawet prywatnie.Mało tego skierowanie musi być od laryngologa.No ręce mi opadły bo nie mam jak iść do mojej przychodni po skierowanie bo lekarz przyjmuje w godzinach mojej pracy.No nic myślę zadzwonię,może uda się załatwić bez wizyty,odbiorę w rejestracji.Zbyt piękne by to było-pani rejestratorka powiedziała ,że nie ma szans i muszę przyjść,i najbliższy wolny termin ...za tydzień.Po moim wywodzie że ja teraz jestem chora i muszę zrobić to RTG teraz a nie za tydzień,kazała przyjść na dzień następny przed końcem pracy lekarza.No więc biorę urlop-bo w sumie to ja się mam podporządkować do godzin pracy lekarza a nie on do mnie (i właśnie dlatego prawie zawsze korzystam z leczenia prywatnego)Przybyłam do recepcji rejestracji laryngologicznej Nieudolnego Funduszu Zdrowia,podchodzę, mówię nazwisko a Pani na to " ale ja nie mam Pani karty" ja na to że nie możliwe bo już korzystałam z pomocy tego przybytku,pani szuka nie ma.Chwila konsternacji- to może proszę poszukać po nazwisku panieńskim (w końcu byłam tu dawno) JEST znalazła się moja karta (pomijam fakt że zgłaszałam w przychodni zmianę nazwiska,pewnie ktoś przeoczył,przecież tyle tu pracy)Ja już banan na twarzy a tu ZONK.Skierowanie w mojej karcie jest z 2005 roku a mamy 2012 i jest nie ważne,musi być nowe...Ręce,cycki opadają.Żeby zrobić RTG zatok muszę mieć skierowanie od laryngologa do którego nie dostane się bez skierowania od lekarza pierwszego kontaktu-no takie rzeczy tylko w POlsce.Mówię do kobity "Ja tu zaraz wrócę,proszę nie chować mojej karty" i biegiem do Rejestracji Ogólnej.Mówię co i jak,pani każe iść pod gabinet na piętro,poczekać na lekarza który jest teraz na przerwie i zapytać czy przyjmie i wypisze.No nic ,idę na górę i czekam.Jest pani doktor.Mówię o co chodzi-przyjmie ,proszę zejść po kartę,schodzę, pani w rejestracji mówi że ona przyniesie,to ja znowu na górę pod gabinet( w miedzy czasie już 2 osoby przede mną)No nic,dostaje skierowanie biegiem do laryngologa,wchodzę ,pani laryngolog bada,i wypisuje skierowanie na tomografię zatok bo RTG już się nie robi.Sprawa załatwiona,jeszcze tylko umówić termin tomografii.Dzwonię,pani mówi że termin na NFZ na koniec maja,a prywatnie za 2 dni-cena 270 zeta....
Cóż żeby chorować w naszym pięknym kraju trzeba mieć dużo zdrowia, pieniędzy i cierpliwości.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (63)

1