Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#41107

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako dzieci (jestem rocznik 90') ja i lwia część rówieśników kolekcjonowała tzw karteczki które wsadzaliśmy do segregatorów i szpanowaliśmy nimi na osiedlowych trzepakach. Prowadziliśmy wymiany, a co niektórzy (w tym ja) byli posiadaczami tak jakby unikatów - karteczki które mieli nieliczni. Jako mały podlot na topie było Just 5 i takową kolekcje karteczek z mordami bojzbendu udało mi się uzyskać. Dziewczynki zgrzytały z zazdrości, chłopcy przewracali oczami.

Na początku szkoły podstawowej ogłaszały się sanatoria. Do tej pory nie mogę się nadziwić że byłam tam aż dwa razy. Prysznice rodem z psychiatryka, odrapane huśtawki, paskudna kuchnia. Ale lekcje w sanatorium były lekkie, toteż chyba chętnie dzieci wyrywały się ze szkół. A i zabiegi należały do raczej przyjemnych.

Byłam tam z koleżanką z klasy, a więc trzymałyśmy się razem. Nasze rodziny wpadały co jakiś czas (pobyt trwał 3 tygodnie) z różnymi łakociami, drobnymi zabawkami etc. Pobyty były ulokowane niedaleko Świąt Bożego Narodzenia, toteż udzielał sie wszystkim serdeczny nastrój. Gdy moja babcia przed przyjazdem do mnie usłyszała że mam w pokoju dziewczynkę z domu dziecka, oprócz reklamówki z łakociami dla mnie, przywiozła też wyprawkę dla dziewczynki. Torba wypchana słodkimi napojami, słodyczami, owocami.

Pare dni póżniej znikneły z mojego segregatora wszystkie wszystkie najcenniejsze karteczki. Dla takiej 8 letniej dziewczynki to był skarb. Z koleżanką podczas nieobecności innych dziewczynek z pokoju, przeszukałyśmy ich segregatory. Okradła mnie dziewczynka która pare dni wcześniej dostała prezenty od mojej babci. Nie zmieniła nawet kolejności karteczek (które układałam wg ulubionych członków zespołu). Twierdziła w zaparte że ma takie same (a było ich sporo, i każda była inna) i kartek nie oddała.

Tego samego pobytu chłopiec z domu dziecka który na początku się do mnie zalecał, ukradł mi pióro które moi rodzice kupili w komplecie z okazji 1 rocznicy ślubu. Nie krył się z tym nawet. Stwierdził że dał mi swój długopis na wymiane i jesteśmy kwita.

Na koniec powiem że te sytuacje nie uprzedziły mnie w żaden sposób do wychowanków domu dziecka. Nie będe ich oceniać, może kierowały się zazdrością. Ale mimo wszystko, kradzież to kradzież. A boli szczególnie gdy okradane są dzieci.

sanatorium

Skomentuj (57) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 39 (283)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…