Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42462

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja ostatnia historia (samą sobą się inspirować, wstyd) przypomniała mi coś, co wydarzyło się już dawno temu, ale dziś widzę w tym piekielność, z której kiedyś nie zdawaliśmy sobie sprawy.
Może ktoś jeszcze będzie pamiętał o co mi chodzi? Wydaje mi się, że ten biznes podróżował z miasta do miasta.
Nazywało się to "bank twarzy".

Pewnego dnia, do naszej pipidówki zawitali "ludzie z szoł byznesu".
Na witrynkach sklepowych, na gazetkach szkolnych, na drzewach w parku - wszędzie - pojawiły się żółte plakaty z wydrukiem mnóstwa zdjęć uśmiechniętych, upozowanych nastolatek i dzieci, ukoronowane wielkim tytułem "BANK TWARZY". Tekst poniżej głosił uważnej małolacie iż za opłatą skromnego wpisowego (około 40-60 zł) może trafić do owego enigmatycznego zbioru wybrańców, z którego w każdej chwili może zostać zaangażowana do reklamy, teledysku, serialu, filmu... Wystarczy przynieść kilka zdjęć i podpisać zgodę na ich publikację.

W szkołach zawrzało. Te nieprzekonane dziewczęta miękły pod wpływem koleżeńskich podpowiedzi "no tak, a jakbyś jakaś twoja koleżanka poszła, a potem byś ją zobaczyła w reklamie, a potem w filmie, to co? Głupio by ci było!". Grupami, ze wsparciem koleżanek wędrowały i starsze i młodsze, i całkiem dorosłe i ciągnąc małe dzieci w wózkach, wszak plakat głosił "potrzebujemy osób w każdym wieku, o każdej sylwetce i każdym typie urody".
Nie poszłam tam tylko dlatego że... bałam się ze ktoś z mojej klasy mnie zobaczy i wyśmieje "A to tej świni Tariji się kariery zachciało". Ale marzyłam, marzyłam w zaciszu swojego pokoju, że, powiedzmy, wracając ze szkoły, ów tajemniczy "agent" zatrzyma mnie, i oczarowany tym "czymś" (które przecież mogę mieć, nic nie wiadomo), z miejsca zaproponuje mi angaż w filmie, i wszyscy by się przestali ze mnie śmiać, o tak, w pięty by im, podłym, poszło.

Głupie?
Ale co i rusz jakaś rozpalona niewiasta wlatywała na korytarz szkolny z informacją że właśnie na zakupach czy spacerze jeden z rekruterów "Banku Twarzy" oznajmił jej iż ma wyjątkowo fotogeniczny uśmiech i powinna przyjść do nich się zapisać.
Był to środek lat 90, wierzono w słowo drukowane, na laminowanym papierze, wywieszone w oknie domu kultury.
Codziennie wysłuchiwałam (podsłuchiwałam) jak dziewczyny opowiadały sobie o ich przeżyciach. Dość podobnych w sumie...
Ot, wchodziły do biura, czekały w kolejce, w asyście mamy (było to wymagane) wypełniały dokument, po czym z namaszczeniem okazywały swoje fotografie. I zgrzyt.
Takie fotografie być nie mogą, przy krzaczku w ogrodzie, albo zrobione w szkole, albo legitymacyjne.
Zdjęcia mają być na tle białym, w pozie takiej i takiej, umie pani takie zdjęcia zrobić? Nie? To u nas można, za 250 zł, od razu, portfolio zrobić. A warto, bo dziewczyna piękna, szansę ma, ja na jej wiek i urodę szukam teraz do serialu.
W tamtych czasach nie było aparatów cyfrowych, zdjęcia były traktowane trochę inaczej, sami wiecie.

No i opłaciwszy podatek od marzeń w wysokości 300zł, dziewczęta wracały do domu pewne że jak nie dziś to jutro ich los się odmieni.

I jakoś nikt nie dzwonił. I tylko tak jakoś smutno.

Wyłudzacze

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 830 (958)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…