Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42579

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z cyklu Okruchy Życia: Piekielne zachowania ludzi w sklepach.
(Sklep niemieckiej sieci Kraj Zakupów).

1. Wyścigi. Rzucili świeże bułeczki. Zwabieni zapachem emeryci BIEGNĄ bo bułki i przerzucają je gołymi łapami. Wrzask nie do opisania.

2. Kolejka po wędliny.
Pani 50+ ma zostać obsłużona:
- To ja poproszę 50 g tej podwawelskiej, no, do tego... e... Heniu... tę śląską czy łowicką? Heniu? HENIO! (Henio poczłapał już na sery). Chodź no, powiedz, tę białą chcesz? No to jeszcze 5 plasterków tej polędwicy gotowanej, to jeszcze... eee... (i tak 20 minut niezdecydowania i nawoływania Henia. A za nią jeszcze 3 takie same NIEZDECYDOWANE).

3. Owoce i warzywa. Czemu już nie kupię pomidorów w markecie? babcia stoi i ładuje do siaty te pomidory. Ładuje i ładuje. A przed załadowaniem każdy dokładnie maca i wącha zbliżając do twarzy na odległość 3 mm. Rozmyśliła się. Wywaliła wszystko do kartonu. Obwąchane i zmacane pomidory. Obok inna emerytka wpiernicza pistacje i zapycha winogronem.

4. Łażenie. Łażą po tym sklepie z tymi wielgachnymi wózkami i stoją na środku alejki. I stoją. I przepraszam, a on stoi. Wyjeżdża z tej alejki wprost w moje kolana "jak łazisz?". I lezie z prędkością ślimaka po tym sklepie. I stoi na środku alejki. Trzeba obejść regal dookoła, żeby się wydostać. Bo oni łażą...

5. Obczajanie. Obczajanie co masz w koszyku, co masz na liście, co właśnie oglądasz, w co jesteś ubrany. I wyrażają swoje niezadowolenie prychaniem, cmokaniem, jakimś komentarzem pod nosem ("żarcie dla kota... pff.. burżujstwo") lub nienawistnym spojrzeniem.

6. Wykradanie z koszyka. Serio. "o, jaki ładny wazon, gdzie go pani znalazła? - w dziale AGD". Odwracasz się, a tu wazon zniknął. Po co łazić po sklepie, jak jest pod nosem?

7. Otwieranie opakowań. Stoję na chemicznym i widzę, jak kobita otwiera sobie kremik i wsmarowuje w łapska. Potem jeszcze jakiś inny, i inny. Pakuje paluch do środka, a potem zamyka i odkłada, że w życiu byś nie poznał. A tam już bakteriada. Na potęgę wyciągają tampony i podpaski z opakowań i pakują w kieszenie. Nawet faceci!

8. Kasa. Plastikowa przegródka "następny klient" postawiona odpowiednio daleko, żebym ja mogła stać koło swojego, a następny klient koło swojego. Nie. ładuje mi się na plecy i obserwuje co tam kupiłam i ile mam kasy w portfelu. "Może mi pani nie leżeć na plecach? - O co Pani chodzi?". Nie cierpię dmuchania mi w szyję. Po to ustawiam się odpowiednio daleko, żeby każdy miał przestrzeń. Ale po co. Przecież wszyscy wiedza, że jak się ustawisz na plecach osoby przed sobą, to zostaniesz obsłużony szybciej.

9. Darcie się na kasjerkę. Bo czemu wolno, bo czemu za siatki trzeba płacić i inne pierdoły. Szlag mnie trafia, kasjerka się męczy, a ktoś ma uciechę i darmowe szoł.

10. Na dziale warzywno-owocowym napisane jak byk "prosimy ważyć produkty przed odejściem do kas". Po co? Przecież kasjerka ma kod, to se zważy, nie? Nie. I potem cała kolejka stoi, bo "no to ja tylko podlecę to zważyć, a pani mnie dalej skasuje". Już dawno skasowała, a ona wraca ze zważonym produktem + kilkoma innymi, bynajmniej nie z działu warzywnego.

11. Złodziejstwo. Moja ulubiona cwaniara. Poszłam kupić śmietankę do zupy i jednego loda, bo gorąco było. Skasowane, płacę. Kobitka przede mną pakuje swoje frukta. I co? Zwędziła mi śmietanę. Myślę sobie "pomyliła się", więc wychodzę przed sklep, to ją jeszcze zatrzymam. Wyszłam. I babka na mój widok uskutecznia sprint. Serio. Uciekła ze śmietaną za 1,25 zł.

Można by wymieniać jeszcze długo...

Kraj zakupów.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 851 (979)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…