Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#42705

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia będzie dziś o tym, dlaczego już nigdy więcej nie oddam nikomu nic za darmo.

Otóż dostałam mieszkanie. Dla tych którzy wynajmują będzie jasne jaka to radość, po długim okresie płacenia obcemu, dostać wreszcie swoje lokum. Niestety całe mieszkanie wymaga gruntownego remontu, dziadek mój, który tam mieszkał trochę je zapuścił. Zdecydowaliśmy więc, że trzeba się pozbyć tego co tam zostało - większość rzeczy była stara, ale wciąż zdatna do użytku.

Trochę rzeczy codziennego użytku sobie odłożyłam, a pozostałe tj. meble kuchenne, fotele, taborety, krzesła, stolik, garnki, itp. wystawiłam na portalu z drzewkiem. Ogłoszenie było jasne - oddam za free, jeśli sam po to przyjedziesz, wyniesiesz i zabierzesz. Nie zapewniam transportu ani pomocy w noszeniu, kontakt tylko telefoniczny(!), ogłoszenie ważne tylko w ten jeden dzień. To co się działo po puszczeniu ogłoszenia w świat, przeszło moje oczekiwania i zdolności przyswajania. Wymieniam najlepsze kwiatki, bo telefonów było ponad 500(!).

1. Pan zadzwonił po minucie od umieszczenia ogłoszenia. Weźmie łóżko i fotele. Przyjedzie tego samego dnia, wieczorem. Ok adres podany, mój narzeczony powiadomiony, że ma na pana czekać. Tak samo pani która zadzwoniła chwilę później po meble kuchenne. I pan który "bierze wszystko co zostanie, tylko niech nikt sobie nic nie dobiera, bo on chce wszystko co się da!!!" (cytat)

Mój facet przyjechał do mieszkania zgodnie z umową. Spieszył się specjalnie z pracy, żeby zdążyć i aby nikt na niego czekać nie musiał. Czekał godzinę. Nie przyjechał nikt, nikt z umówionych nie dał nawet znać, że jednak wybaczcie rozmyśliłem się. Telefonów nie odbierali. Wkurzeni byliśmy niesamowicie, w dodatku, że cały dzień odmawiałam ludziom, tłumacząc, że są już chętni. Pewnie niektórzy z pocałowaniem ręki by sobie to zabrali, ale cóż... prawo dżungli.

2. Pani potrzebująca, płacząca mi do słuchawki, że jak to umówiłam się z innymi, przecież ona ma dzieci i ona tego potrzebuje i jej się należy jeśli chcę oddać to za darmo. Wzruszyłam się tak mocno, że po takim tekście rzuciłam słuchawką.

3. Pani potrzebująca nr.2 która faktycznie była wiarygodna, zadzwoniła tego samego dnia wieczorem, aby dowiedzieć się czy może coś zostało. Powiedziałam, że zostało wszystko, jak chce to niech przyjedzie i weźmie. Oj, czyli jednak jej tego nie przywiozę? No, hm, nie. To ona poszuka transportu i oddzwoni. Oddzwania od wtorku codziennie, dzwoniła nawet dziś i relacjonowała poszukiwanie transportu. Informowałam, że tych rzeczy już nie mam, nie dociera. Boję się, że jutro zażąda adresu, bo znajdzie transport :)

4. Maile. W ogłoszeniu było wyraźnie: kontakt tylko telefoniczny. Co zastałam w skrzynce wieczorem? 56 odpowiedzi na moje ogłoszenie. Do najlepszych należały: "Czy na Pani maszynkę do robienia makaronu?" "Ruskie się zbroją wojna będzie", "Kiedy może mi pani przywieźć te meble?".
Wrr... Czytanie ze zrozumieniem jednak boli.

5. Pomimo, że napisałam jak byk ogłoszenie ważne tylko jeden dzień, nawet dziś odbierałam telefony z pytaniami o te meble. Ogłoszenie zdejmę dziś, bo teraz dopiero dopadłam komputer. Ale aż dziw bierze jak ludzie nie myślą.

Pocieszające w tym wszystkim jedno. Wieczorem tego dnia dzwoniła pani, aby zapytać, czy są jeszcze meble. Następnego dnia punktualnie o 10 rano, podjechała z synami, rozmontowali, wynieśli, podziękowali i pojechali. Da się? Da!

Morał dla mnie jeden: dasz palec, będą chcieli całą rękę. Nigdy więcej.

darmocha

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 701 (763)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…