Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43325

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wracając z pracy do domu, codziennie po wejściu do klatki schodowej sprawdzam w skrzynce, czy jakieś przesyłki do mnie nie przyszły. Pewnego dnia czekała mnie jednak niespodzianka. Kluczyka nie wsadzę, gdyż zamek został zablokowany zapałką. Szybki rachunek sumienia, któremu sąsiadowi mogłem podpaść, ale nic do głowy nie przychodzi. Nic to, nie bardzo miałem czym wyjąć tę feralną zapałkę, więc poprosiłem konserwatora z budynku, co by mi pomógł. Problem rozwiązany. Jak się okazało, na krótko.

Nie minęły nawet 2 tygodnie, a znów mam zamek zapchany zapałką. Ki czort? Tym razem zapałkę udało się wygrzebać samemu. Nie była wsadzona tak głęboko, jak poprzednio. Sprawdziłem z ciekawości skrzynki sąsiadów, u innych wszystko w porządku. Znaczy się, nie jest to raczej dowcip jakiegoś dzieciaka, tylko ktoś jest na nas cięty. Znowu rachunek sumienia. Może i ktoś tam by się znalazł, komu się zalazło za skórę, ale raczej o tego typu odgryzanie się nie podejrzewałem. Dziewczyna jednak skojarzyła, że dzień wcześniej zamawialiśmy pizzę i przyniósł ją dość charakterystyczny gościu, co to zawsze się ociąga z wydawaniem reszty i ogólnie sprawia dziwne wrażenie, jakby na coś jeszcze czekał. No nic, sprawdzimy.

Kilka dni później znowu zachciało nam się zjeść pizzę do filmu. Zamawiamy! Przed wykonaniem telefonu szybkie zejście na parter i sprawdzenie skrzynki. Wszystko w porządku. Dzwonimy, przyjeżdża pizza, odbieramy ją od dostawcy i chwilę po jego wyjściu sprawdzamy skrzynkę. Pudło. Ale co fakt, to fakt, dostawca był inny. Za drugim razem również nie ten, którego oczekiwaliśmy.
Za trzecim razem... O! Pan Ociągający Się [POS]! Na napiwek czeka, czy co? Nie dostał. Poszedł. Schodzę na dół i... tak, zamek od skrzynki zablokowany zapałką. Bingo! Łapię za telefon do pizzerii i proszę o połączenie z kierownikiem. Kierownika akurat nie ma, ale babka, która odebrała, z chęcią wysłuchała, co się stało. Nie mogła uwierzyć w coś takiego i obiecała, że jak tylko dostawca wróci, to załatwi sprawę.

Nie minęło nawet pół godziny i ktoś do mnie dzwoni, w ogóle nie przedstawiając się, kto zacz, ale z rozmowy wyszło, że to ktoś z tejże pizzerii. Tym razem dzwoniący jest dużo bardziej podejrzliwy i twierdzi, że coś takiego nie mogło się zdarzyć i w ogóle to skąd mam pewność, że to ktoś od nich, a może to zwykły przypadek, itd. Odpowiedziałem, że na 100% pewności nie mam, ale na 99% i owszem. Dzwoniący nie był przekonany i chciał mnie spławić. Powiedziałem mu więc, trochę blefując, żeby w takim razie nieprzyznającemu się dostawcy przekazał, że jeśli w ciągu pół godziny się nie pojawi i nie odblokuje skrzynki, to zadzwonię na policję zgłaszając uszkodzenie mienia i wskazując go jako głównego podejrzanego - policja zbierze odciski palców, które z pewnością zostały na zamku przy wciskaniu na amen zapałki, porówna sobie z jego odciskami i wówczas się okaże, czy moje podejrzenia są słuszne.

Kilkanaście minut później rozległ się dzwonek domofonu. Po jego podniesieniu usłyszałem tylko burczący, wkurzony, ale jakże znajomy głos:
[POS]: Do skrzynki...
[Ja]: Ależ proszę bardzo, zapraszam, miłego dłubania życzę!
[POS]: Grbrugurgu...

Próbowałem później się już mailowo dowiedzieć w pizzerii, czy jakieś konsekwencje wyciągnęli wobec dostawcy. Za pierwszym razem dostałem odpowiedź, że jest to bardzo dziwna sytuacja i jest ona nadal wyjaśniana. Gdy przypomniałem się kolejny raz po miesiącu, odpowiedzi nie dostałem. Przeprosin od firmy również.

Jak się okazuje, w Pruszczu Gdańskim są i inne pizzerie, gdzie równie smaczne pizze robią :).

gastronomia

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 607 (665)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…