Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43479

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będzie o równych i równiejszych.

Pewnie nie wszyscy wiedzą, że od ładnych kilku lat pielęgniarki kształci się nie jak dawniej w liceach medycznych, lub szkołach pomaturalnych, ale na uniwersytetach. Są to normalne studia, zakończone licencjatem, a dla chętnych później drugi stopień i magisterka.

Jako studenci tego samego uniwerku wydział lekarski i tzw wydział nauk o zdrowiu (pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni, zarządzanie w służbie zdrowia) jesteśmy OCZYWIŚCIE traktowani tak samo.

W przychodni studenckiej lekarze przepuszczani są bez kolejki.
W bibliotece również.

Przyszły pan doktor bez problemu wypożyczy książkę, której przed chwilą dla mnie "nie było". Powód? Pielęgniarkom nie jest ona potrzebna. (Została podana jako podręcznik na zajęciach).

Lekarze mają zajęcia przez cały dzień w jednym budynku, podczas gdy my musimy przemieszczać się z jednego końca miasta na drugi w przerwie, której nie ma (brawa dla układających plan).
Nie mówiąc już o tym, że tylko plebs ma wykłady w tzw kolegium barakum - kompleks długich baraków zbitych z desek. Siedzi się tam w kurtkach, bo ogrzewanie kiepsko działa. W jednej sali przez kilka miesięcy w ścianie była dziura zapchana gazetą. Całość z zewnątrz wygląda jak fotografie z Oświęcimia, tylko drutów kolczastych brak.

Zajęcia WF. Każdy inny kierunek może zapisywać się na dowolną sekcję: taniec, pływanie, aerobik, kardiosiłownia, możliwości jest wiele. Pielęgniarki i położne nie mają wyboru, idziemy tam, gdzie akurat sala jest wolna. Za każdym razem coś innego.

Jeśli któraś z nas dojeżdża autem, musi zostawiać je na strefie parkowania, nie wolno wjechać na teren uczelni. Co innego wydział lekarski, który ma specjalnie wyznaczone miejsca na wewnętrznym parkingu.

To tylko mały wycinek rzeczywistości, ale daje obraz sytuacji.

uniwersytet

Skomentuj (78) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 697 (939)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…