Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#44361

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Teściowa na 102 - sto metrów od domu, dwa pod ziemią - świetnie opisuje to moją kochaną "mamusię". Kobieta mieszka 1300 km ode mnie, a krew zatruwa, jakby mieszkała po drugiej stronie jezdni...

Siedzę sobie wczoraj w domu, dziecko moje (13 miesięcy) bawi się gdzieś tam w kącie, jakoś południe było. Dzwoni domofon. Myślę sobie tak chwilę, kogo to niesie, znajomi wiedzą, że normalnie mnie w domu nie ma o tej porze, nawet listonosz się już dostosował. Olałam. No ale natręt to natręt, prawda? Domofon wyje drugi raz. Odbieram. Policja. WTF?! Wpuszczam, może coś z mężem, ja już tu snuję czarne wizje, że mu rękę urwało, nogę, głowę, co ja zrobię sama z dzieckiem (serio, wszystko w przeciągu 3 sekund mi przez myśl przeleciało). Dziecko moje dalej się bawi gdzieś w kącie.

Weszło dwóch panów. Ich powaga uderzyła we mnie taką falą, że gdyby nie okno za moimi plecami, to bym upadła. Panowie weszli dalej i tak sobie stoją, i chyba sami nie wiedzą co mają mówić, bo tak rozejrzeli się po mieszkaniu, spojrzeli na moje dziecko, które właśnie leciało do nich "na rączki", zadumali się i cisza zaległa.

A ja już prawie umieram ze strachu.

W końcu jeden z nich odchrząknął i rzekł.

- A bo my dostaliśmy informację, że tu melina, że same prostytutki, alfonsy i że dziecko jest bite, i poniewierane, i w ogóle najgorsza patologia, ale my chyba pod zły adres trafiliśmy...

A ja tak patrzę na nich i już mi świta, kto na święta dostanie rózgę zamiast prezentu. Moja teściowa.

A czemu? Bo:

1. Śmiałam namówić jej synusia, synunia, syniunieczka na wyprowadzkę z kraju. Nie ważne, że jej synuniuniunio wywiózł mnie z Polski, nie na odwrót. A potem zaciążyłam! I nadal nie chciałam wrócić do ojczyzny. Na dodatek urodziłam jej pierwszego wnuka i nie zaprosiłam jej od razu po porodzie do nas, za to przyjechała moja matka na koszt jej syneczka i żarła również na koszt synusia. Nieważne, że ja pracowałam przed ciążą i normalnie dostaje macierzyński czy tam wychowawczy. Kit z tym.

2. Księżna w końcu do nas przyjechała (miesiąc temu, na urodziny wnuka). Teoretycznie na dwa tygodnie, wywaliliśmy ją po 3 dniach. To, co odwalała w domu pominę, bo to nie jest nic ponad to, co już tu nieraz było pisane.

Moje dziecko chodzi do żłobka, bo mama się edukuje. Babcia się oburzyła, że nie chciałam małego z nią zostawić, tylko zabrałam go na świetlicę (uważam, że lepiej mu było tam przez te 3-4 godziny z dzieciakami, niż z tą wariatką w domu). No ale żeby babę udobruchać zabrałam ją ze soba, żeby zobaczyła ten nieszczęsny żłobek, że krzywda wnukowi się nie dzieje.
A w tym żłobku, jak to w żłobkach poza granicami Polski, mieszanka kulturowa. Jest Polak (syn mój), jest Fin (blade i blond), są 3 małe Filipinki, Tajka, są też dzieciaki z Turcji, Albanii, Iraku, Pakistanu, Maroko czy też z Ruandy, Burundi, Kongo, no i miejscowe dzieciaki.

Teściowa weszła na sale i w krzyk! Wręcz wrzask, że jak to jej wnuk bawi się z "tymi odmętami, tymi odpadami ludzkimi!" - cyt. dosłowny. "Ona się nie godzi na to, co ja wyprawiam. Z brudasami się bawić, to nieludzkie. Ona wszystko powie swojemu syniusiuniowi. On na pewno nie wie jak ja krzywdzę jej wnuka i on mi dopiero pokaże". W tej całej akcji szarpała moim dzieckiem, prawie pokopała te inne dzieciaczki, wstyd jak nie wiem. Jedyny plus, że nikt jej nie rozumiał. No, prawie, bo jednak krzyk to krzyk. Wypchnęłam ją z sali, uciekłam po postu. Wieczorem teściowa została przez męża spakowana, odwieziona na autokar do Polski i tak się wizyta skończyła.

A teraz nasłała na nas policję, bo wg niej znęcamy się nad dzieckiem pozwalając mu się bawić "z innymi dziećmi niż on". Nie wiem jak ona to zrobiła, mnie się wydaje, że ona chyba z samym diabłem to załatwiła, bo przecież języka miejscowego nie zna, ba, ona nawet angielskiego nie zna.

Zadzwoniłam do niej po tym, jak panowie policjanci wyszli ode mnie z domu. Zapytałam co jej się po miesiącu odwidziało.
A odwidziało jej się, bo - UWAGA - na facebooku mój mąż wrzucił zdjęcia z Mikołaja w żłobku, a tam nasz syn trzymał za jedną rękę małą Tajkę, a za drugą swojego małego kumpla z Burundi. To jest ta wielka patologia i znęcanie się nad dzieckiem.

Więc tak jak ktoś pisał - najlepsza teściowa to teściowa na 102.

zagranica rodzina

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 905 (1017)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…