Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#45707

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W odpowiedzi na opowieści o uciemiężonych pracownikach służby zdrowia, a konkretnie ekip jeżdżących w karetkach chciałbym przytoczyć pewną krótką historię.

Wieś jak to wieś, niektóre prawa tam nie dotarły albo się nie przyjęły. Choćby zakładanie kasku do jazdy motocyklem.
Codziennie można zauważyć typowego dawcę.

Majowe popołudnie, weekend, praca w ogródku - sielanka.
W oddali słychać ryk silnika. Tuż przed moim domem kierowca quada postanowił sobie skręcić, zapomniał tylko czym to grozi i stało się. Chłopak wyleciał jak z procy, oczywiście bez kasku. Głowa rozbita, krew się leje, kierowca nie daje oznak życia. Kobiety się zleciały - wiejski monitoring jak widać działa bez zarzutu. Nikt nic nie robi, każdy się gapi.
Podbiegam, sprawdzam tętno - jest, oddech - jest. Chłopa nie ruszam tylko dzwonie po karetkę. Przykładam gazę do rany na głowie żeby jakiś piach nie naleciał do rany. Po 20stu minutach przyjeżdżają. W międzyczasie kierowca odzyskał przytomność ale przemówiłem do rozsądku żeby się nie ruszał. Wysiada pan magister w czerwonym kubraczku z ambulansu.

[M]agister - Co się stało?
[S]now - Kierowca stracił panowanie na quadem, przewrócił się i był nieprzytomny jakieś 10 minut.
[M] - Co to znaczy jakieś 10 minut, dokładniej!
[S] - 10 minut i 32 sekundy.

Minęło jeszcze przynajmniej 10 minut zanim zabrali chłopaka, bo pan magister musiał koniecznie wytłumaczyć jak się opatrunek zakłada. Nie omieszkał również opieprzyć mnie za wezwanie do tak "błahego" przypadku i stwarzania tłoku przy poszkodowanym.

Historia dawna, już rozeszło się po kościach ale niesmak pozostał.

wypadek

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 535 (613)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…