Kolejna historia mojej mamy, pracującej na karetce.
Wezwanie na wieś. Prawdopodobnie zgon. Wzywa ojciec - syn zmarł przez sen. Starsi państwo od wejścia ekipy bombardują ekipę wyjaśnieniami - a że zawał pewnie, że przez sen umarł, panii... słaby był, chorowity zawsze, no zawał jaki czy co.. .
Wiadomo - zbadać trzeba, zgon stwierdzić nawet, ale matka w drzwiach stoi i do pokoju nie chce wpuścić. Rękami się zapiera.
- Paniii... tu karawanu trzeba, a nie lekarza. Bo on to zawsze chorowity. Bo przez sen przecie.
Ekipa niemal taranuje matkę. I fakt - na pierwszy rzut oka zgon. Facet siny, co ważne - ubrany w śnieżnobiałą koszulę, pod krawatem. Od razu rzucają się w oczy ręce - brudne od sadzy i kurzu, niemal czarne, to samo twarz, cała usmarowana.
Skąd więc ta śnieżnobiała koszula? No jakim cudem...
Odwiązują krawat, odpinają koszulę - ślad po sznurze jak byk. Powiesił się. W kotłowni.
- Paniii... bo to wstyd taki przed sąsiadem!
Wezwanie na wieś. Prawdopodobnie zgon. Wzywa ojciec - syn zmarł przez sen. Starsi państwo od wejścia ekipy bombardują ekipę wyjaśnieniami - a że zawał pewnie, że przez sen umarł, panii... słaby był, chorowity zawsze, no zawał jaki czy co.. .
Wiadomo - zbadać trzeba, zgon stwierdzić nawet, ale matka w drzwiach stoi i do pokoju nie chce wpuścić. Rękami się zapiera.
- Paniii... tu karawanu trzeba, a nie lekarza. Bo on to zawsze chorowity. Bo przez sen przecie.
Ekipa niemal taranuje matkę. I fakt - na pierwszy rzut oka zgon. Facet siny, co ważne - ubrany w śnieżnobiałą koszulę, pod krawatem. Od razu rzucają się w oczy ręce - brudne od sadzy i kurzu, niemal czarne, to samo twarz, cała usmarowana.
Skąd więc ta śnieżnobiała koszula? No jakim cudem...
Odwiązują krawat, odpinają koszulę - ślad po sznurze jak byk. Powiesił się. W kotłowni.
- Paniii... bo to wstyd taki przed sąsiadem!
pogotowie ratunkowe
Ocena:
1054
(1096)
Komentarze