zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Niedaleko mojego domu jest dość stroma górka, asfalt na niej nie prowadzi prosto, tylko łukiem omijając cmentarz. Widoczność raczej kiepska.
Któregoś dnia, jeszcze jesienią jadę tamtędy na rowerze, z górki. Wiadomo, z rozsądkiem, na hamulcach, bo gdyby ktoś zjechał siłą rozpędu, to nie było by czego zbierać na dole, ale i tak nie było to 10/h. Nagle z za zakrętu pojawia się przede mną barykada na drodze. Poukładane śmieci, gałąź (w pobliżu park) gruba jak ramię, butelki poblokowane między kamieniami, słowem co tylko dało się znaleźć w pobliżu. Ostre hamowanie, poślizg, wywrotka, na szczęście z przeciwnej strony nic nie jechało.
A żeby było śmieszniej koło tego wszystkiego nabazgrane kredą "start". Dzieciarnia zrobiła sobie tor wyścigowy.
Któregoś dnia, jeszcze jesienią jadę tamtędy na rowerze, z górki. Wiadomo, z rozsądkiem, na hamulcach, bo gdyby ktoś zjechał siłą rozpędu, to nie było by czego zbierać na dole, ale i tak nie było to 10/h. Nagle z za zakrętu pojawia się przede mną barykada na drodze. Poukładane śmieci, gałąź (w pobliżu park) gruba jak ramię, butelki poblokowane między kamieniami, słowem co tylko dało się znaleźć w pobliżu. Ostre hamowanie, poślizg, wywrotka, na szczęście z przeciwnej strony nic nie jechało.
A żeby było śmieszniej koło tego wszystkiego nabazgrane kredą "start". Dzieciarnia zrobiła sobie tor wyścigowy.
ulica
Ocena:
128
(170)
Komentarze