To było jeszcze za czasów PRL-u. Moi dziadkowie i ich gromadka dzieci mieszkali w dużym mieszkaniu w kamienicy. Towarzyska para, więc przez mieszkanie przewijało się dużo ludzi, a goście byli zawsze mile widziani. Pewna sąsiadka miała jednak bardzo brzydki zwyczaj niepukania do drzwi. Po prostu naciskała klamkę i wchodziła. Prośby nie pomagały, więc dziadek obmyślał inny sposób oduczenia znajomej niechlubnego nawyku...
Pewnego razu kiedy sąsiadka bez pukania wkroczyła do mieszkania, dziadek, niby nieświadomy jej obecności, wyszedł do przedpokoju z gołym tyłkiem.
Od tej pory już zawsze grzecznie pukała, czekając aż ktoś jej otworzy.
Pewnego razu kiedy sąsiadka bez pukania wkroczyła do mieszkania, dziadek, niby nieświadomy jej obecności, wyszedł do przedpokoju z gołym tyłkiem.
Od tej pory już zawsze grzecznie pukała, czekając aż ktoś jej otworzy.
sąsiedzi
Ocena:
645
(733)
Komentarze