Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46688

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia janhalba (http://piekielni.pl/46192) przypomniała mi pewne zdarzenie sprzed lat kilkunastu (końcówka lat 90), choć moja historia nie zakończyła się tak szczęśliwie.

Swego czasu (miłość nie wybiera :D) podróżowałem bardzo często drogą krajową nr 5 na trasie Wrocław - Trzebnica, zwaną potocznie przez wielu kierowców drogą śmierci. Dlaczego? Przed remontem była to wąska, pozbawiona pobocza, jednojezdniowa droga, z rowami zaraz przy asfalcie po obu stronach. Prowadząca przez pagórkowaty teren Wzgórz Trzebnickich, stanowiąca główny szlak tranzytowy na trasie Wrocław - Poznań. Ruch jaki tam panował (ciężarowy i osobowy łatwo sobie wyobrazić).

Pewien "piękny" listopadowy wieczór. Leje jak z cebra, ciemno, temperatura koło zera (od dołu) więc wszystko sobie ładnie przymarza. Ot, sielanka.
Serce jednak nie sługa i z tęsknoty wyje, wskakuję w mojego żółtego maluszka, jadę. Ruch jak na tę trasę, o dziwo, nawet niewielki.
Pokonuję jeden z pierwszych podjazdów zakończony zakrętem, gdy nagle, zza tegoż zakrętu wyłaniają się, zajmujące całą szerokość drogi wielkie ślepia dwóch wyprzedzających się tirów.
Reakcja odruchowa hamulec w podłogę, jednak natychmiast się orientuję, że pędzące w dół kolosy nie mają najmniejszych szans wyhamować. Nie ma gdzie uciekać, jedynie w rów, ale lepsze to niż czołówka ciężarówką.
Koniec końców, maluszek dokonał w tymże rowie żywota, a ja zamiast spędzić romantyczny wieczór z ukochaną, przez dwa tygodnie zapoznawałem się bliżej ze szpitalnym łóżkiem.

Patrząc jednak na liczbę krzyży, jaka przy tym odcinku krajowej piątki stała (sporą część usunięto wraz z drzewami przy okazji poszerzania drogi) i tak chyba miałem sporo szczęścia.

Do dzisiaj mijając to miejsce mam ciarki na plecach.

polskie drogi

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 639 (675)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…