zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Rzecz działa się w PRL-u. Wiadomo, o wszystko było trudno, cytrusy pojawiały się w sklepach od święta.
W kamienicy mieszkała kobieta, która miała jakieś kontakty w Afryce, bodajże jej matka była tam lekarką, czy jakoś tak. W każdym razie córce i wnukowi przysyłała regularnie paczki smakołyków, a córka dumna z przywileju uwielbiała wołać przez okno do synka bawiącego się z innymi dziećmi: Michałku, chodź, dostaniesz pomarańczko! Michałku, chodź, dostaniesz banana!
Mały chyba wdał się w mamusię, bo zamiast zjeść w domu wychodził na dwór i wykłuwał wszystkim oczy co ma.
Reszta dzieciarni oczywiście mogła się tylko oblizywać.
Az raz przyszła kryska na Matyska. Michałek znał przysmaki luksusowe, ale oczy wyszły mu z orbit na widok koleżanki ze zwykłym ciepłym lodem.
W kamienicy mieszkała kobieta, która miała jakieś kontakty w Afryce, bodajże jej matka była tam lekarką, czy jakoś tak. W każdym razie córce i wnukowi przysyłała regularnie paczki smakołyków, a córka dumna z przywileju uwielbiała wołać przez okno do synka bawiącego się z innymi dziećmi: Michałku, chodź, dostaniesz pomarańczko! Michałku, chodź, dostaniesz banana!
Mały chyba wdał się w mamusię, bo zamiast zjeść w domu wychodził na dwór i wykłuwał wszystkim oczy co ma.
Reszta dzieciarni oczywiście mogła się tylko oblizywać.
Az raz przyszła kryska na Matyska. Michałek znał przysmaki luksusowe, ale oczy wyszły mu z orbit na widok koleżanki ze zwykłym ciepłym lodem.
Ocena:
4
(52)
Komentarze