Będzie o "odważnym" choć lekkomyślnym budowniczym.
Działo się to dość dawno temu. Ojciec mojego kolegi i mój sąsiad zatrudnił młodego chłopaka do pomalowania domu.
Chłopak był młody ale pełnoletni... No miał ze 20 lat.
Robota w zasadzie banalnie prosta... Może lepiej by było we dwóch, ale chłopak stwierdził, że on spokojnie sam da radę, trochę dłużej mu zejdzie, ale za to "szef będzie miał taniej, a ja więcej zarobię."
W sumie logiczne, niech więc będzie i tak.
7 rano. Rusztowania, drabiny - są.
Pędzle, farby - wszystko co potrzeba jest.
Chłopak, cały chętny, zwarty i gotowy.
OK - zacznij z tej strony - mówi "szef" - jak skończysz i będziesz miał przechodzić na ta ścianę, to widzisz, tu są druty (przyłącze elektryczne, napowietrzne).
Zadzwoń wtedy do mnie, a ja zadzwonię do energetyków, żeby odłączyli i będziesz mógł malować dalej.
Szef pogadał, chłopak pokiwał głową, szef pojechał.
Mija godzina, dwie, trzy... mija południe... chłopak nie dzwoni. Telefonu nie odbiera (nie była to jeszcze era komórek, a stacjonarnego w domu pewnie nie słyszy).
No więc szef, lekko zaniepokojony zrywa się z roboty i jedzie sprawdzić czy tam wszystko w porządku...
Przyjeżdża na miejsce i o mało co nie dostaje zawału.
Chłopak schodzi z drabiny, postawionej przy samych drutach, chwieje się na nogach... Chałupa pięknie równiutko dokładniutko wymalowana dookoła tych drutów, tak że mucha nie siada, a chłopak błagającym tonem:
- Szefie, szef się nie gniewa, ja przepraszam, że się napiłem, ale jakbym się nie napił to bym się bał...
Działo się to dość dawno temu. Ojciec mojego kolegi i mój sąsiad zatrudnił młodego chłopaka do pomalowania domu.
Chłopak był młody ale pełnoletni... No miał ze 20 lat.
Robota w zasadzie banalnie prosta... Może lepiej by było we dwóch, ale chłopak stwierdził, że on spokojnie sam da radę, trochę dłużej mu zejdzie, ale za to "szef będzie miał taniej, a ja więcej zarobię."
W sumie logiczne, niech więc będzie i tak.
7 rano. Rusztowania, drabiny - są.
Pędzle, farby - wszystko co potrzeba jest.
Chłopak, cały chętny, zwarty i gotowy.
OK - zacznij z tej strony - mówi "szef" - jak skończysz i będziesz miał przechodzić na ta ścianę, to widzisz, tu są druty (przyłącze elektryczne, napowietrzne).
Zadzwoń wtedy do mnie, a ja zadzwonię do energetyków, żeby odłączyli i będziesz mógł malować dalej.
Szef pogadał, chłopak pokiwał głową, szef pojechał.
Mija godzina, dwie, trzy... mija południe... chłopak nie dzwoni. Telefonu nie odbiera (nie była to jeszcze era komórek, a stacjonarnego w domu pewnie nie słyszy).
No więc szef, lekko zaniepokojony zrywa się z roboty i jedzie sprawdzić czy tam wszystko w porządku...
Przyjeżdża na miejsce i o mało co nie dostaje zawału.
Chłopak schodzi z drabiny, postawionej przy samych drutach, chwieje się na nogach... Chałupa pięknie równiutko dokładniutko wymalowana dookoła tych drutów, tak że mucha nie siada, a chłopak błagającym tonem:
- Szefie, szef się nie gniewa, ja przepraszam, że się napiłem, ale jakbym się nie napił to bym się bał...
budowa remont
Ocena:
921
(965)
Komentarze