Historia Arwenki o wizycie komornika przypomniała mi sytuację sprzed kilku lat.
Dosyć dawno temu w naszym mieście było jedno duże osiedle P. Przez całą jego długość ciągnęła się ulica o nazwie Podgrzybkowa. Potem zostało ono podzielone na dwa inne osiedla C. i K. Osiedle K., na którym mieszkam nadal ma ulicę o nazwie Podgrzybkowa natomiast w C. nazwa została zmieniona na Malinową. Nasz dom dostał nowy numer 70. Tymczasem przed kilkoma laty inny dom miał nr 70 przy ulicy Podgrzybkowej. Osoby z tamtego osiedla zostały poproszone o przemeldowanie.
Niestety, nikt z osiedla C. spod starej siedemdziesiątki się nie pofatygował.
I zaczęło się: najpierw wizyty listonosza z paczkami dla państwa M. Potem telefony ze szkoły, gdyż dzieci państwa M. podobno nie były do niej posyłane. Wszystkim grubo się tłumaczyliśmy, a i tak było coraz ciekawiej.
Zaczęły się odwiedziny ludzi z Urzędu Miasta, gdyż pan M. miał podobno jakieś długi i niespłaconą hipotekę.
Miarka przebrała się, gdy pewnej soboty przed szóstą rano przyjechała policja z komornikiem. Kiedy mój dziadek wszystko im wytłumaczył, poradzili, aby udać się do Urzędu i wyjaśnić sprawę.
Kiedy mama poszła do tej instytucji okazało się, że pod naszym adresem zameldowanych jest kilkanaście osób o nazwisku M. Co było najciekawsze, pewien pan, który zmarł w wieku 52 lat był u nas zameldowany całe życie.
Mama wymeldowała ich wszystkich, ale stresu mieliśmy z tym co niemiara.
Dosyć dawno temu w naszym mieście było jedno duże osiedle P. Przez całą jego długość ciągnęła się ulica o nazwie Podgrzybkowa. Potem zostało ono podzielone na dwa inne osiedla C. i K. Osiedle K., na którym mieszkam nadal ma ulicę o nazwie Podgrzybkowa natomiast w C. nazwa została zmieniona na Malinową. Nasz dom dostał nowy numer 70. Tymczasem przed kilkoma laty inny dom miał nr 70 przy ulicy Podgrzybkowej. Osoby z tamtego osiedla zostały poproszone o przemeldowanie.
Niestety, nikt z osiedla C. spod starej siedemdziesiątki się nie pofatygował.
I zaczęło się: najpierw wizyty listonosza z paczkami dla państwa M. Potem telefony ze szkoły, gdyż dzieci państwa M. podobno nie były do niej posyłane. Wszystkim grubo się tłumaczyliśmy, a i tak było coraz ciekawiej.
Zaczęły się odwiedziny ludzi z Urzędu Miasta, gdyż pan M. miał podobno jakieś długi i niespłaconą hipotekę.
Miarka przebrała się, gdy pewnej soboty przed szóstą rano przyjechała policja z komornikiem. Kiedy mój dziadek wszystko im wytłumaczył, poradzili, aby udać się do Urzędu i wyjaśnić sprawę.
Kiedy mama poszła do tej instytucji okazało się, że pod naszym adresem zameldowanych jest kilkanaście osób o nazwisku M. Co było najciekawsze, pewien pan, który zmarł w wieku 52 lat był u nas zameldowany całe życie.
Mama wymeldowała ich wszystkich, ale stresu mieliśmy z tym co niemiara.
ulica Podgrzybkowa
Ocena:
634
(710)
Komentarze