Utarło się przekonanie, że na infoliniach pracują same ciołki i jak chcesz coś załatwić, to najlepiej krzyczeć, że żądasz rozmowy z prezesem tudzież dyrektorem, w ostateczności można zadowolić się kierownikiem. O pani wyznającej podobną filozofię będzie.
Otóż zadzwoniła pani z informacją, że ona już dwie godziny temu zgłaszała awarię i owa awaria nadal nie jest usunięta. Skandal! Był to bodaj trzeci monit w ciągu tych dwóch godzin.
Pani pokrzyczała sobie trochę na konsultantkę, że ona żąda, że natychmiast, że to nie do pomyślenia, normalnie trzecia wojna światowa. A potem przyszło olśnienie. No po cóż rozmawiać z byle jaką konsultantką, przecież sprawa zakrawa na całkowitą katastrofę i natychmiast powinien się nią zająć jakiś kierownik. Wiadomo bowiem powszechnie, że wszyscy konsultanci będą cię zbywać i nigdy nie załatwią twojej sprawy lecz, jeśli tylko uda ci się dobić do kierownika, on w jednej chwili naciśnie wielki, czerwony guzik, znajdujący się na jego wielkim, kierowniczym biurku i wnet usługę uruchomi.
Tak więc konsultantka pokornie po kierownika spieszy.
Mija jakieś trzydzieści sekund. Kierownik podnosi słuchawkę, przedstawia się, pyta, w czym może pomóc. "No nareszcie raczył pan podejść do słuchawki!" - słyszy w odpowiedzi. Potem przez kilka minut słuchać znajomy już monolog - że pani żąda, że skandal... W końcu pani zadaje pytanie, no kiedy to w końcu zostanie naprawione?
-Proszę pani, a wię...
-Tu jest instytucja zaufania publicznego, co wy sobie wyobrażacie, to ma natychmiast działać! - i tak w ten deseń kolejne kilka minut. Sytuacja powtarza się kilka razy - pani zadaje pytanie, kierownik zdąży zaczerpnąć oddech, powiedzieć półtora słowa i jego wypowiedź zostaje przerwana. Nie ma zwyczaju wdawania się w pyskówki z klientami, więc zrezygnowany słucha. Po kilku minutach pani po raz kolejny zadaje swoje pytanie. Kierownik, nauczony doświadczeniem, jest już ostrożniejszy.
-Mogę coś powiedzieć?
-No niechże pan mówi!
-Ale na pewno? (no fakt, to już nie było do końca profesjonalne, kąciki ust lekko mu zadrgały:))
-Pan sobie ze mnie kpi?? Proszę mówić!
-Dobrze, więc proszę pani, sytuacja... - no nie dane mu było skończyć.
-Wie pan co? Nie chce mi się z panem rozmawiać!
I jeb słuchawką.
No i po co był jej ten kierownik?
Otóż zadzwoniła pani z informacją, że ona już dwie godziny temu zgłaszała awarię i owa awaria nadal nie jest usunięta. Skandal! Był to bodaj trzeci monit w ciągu tych dwóch godzin.
Pani pokrzyczała sobie trochę na konsultantkę, że ona żąda, że natychmiast, że to nie do pomyślenia, normalnie trzecia wojna światowa. A potem przyszło olśnienie. No po cóż rozmawiać z byle jaką konsultantką, przecież sprawa zakrawa na całkowitą katastrofę i natychmiast powinien się nią zająć jakiś kierownik. Wiadomo bowiem powszechnie, że wszyscy konsultanci będą cię zbywać i nigdy nie załatwią twojej sprawy lecz, jeśli tylko uda ci się dobić do kierownika, on w jednej chwili naciśnie wielki, czerwony guzik, znajdujący się na jego wielkim, kierowniczym biurku i wnet usługę uruchomi.
Tak więc konsultantka pokornie po kierownika spieszy.
Mija jakieś trzydzieści sekund. Kierownik podnosi słuchawkę, przedstawia się, pyta, w czym może pomóc. "No nareszcie raczył pan podejść do słuchawki!" - słyszy w odpowiedzi. Potem przez kilka minut słuchać znajomy już monolog - że pani żąda, że skandal... W końcu pani zadaje pytanie, no kiedy to w końcu zostanie naprawione?
-Proszę pani, a wię...
-Tu jest instytucja zaufania publicznego, co wy sobie wyobrażacie, to ma natychmiast działać! - i tak w ten deseń kolejne kilka minut. Sytuacja powtarza się kilka razy - pani zadaje pytanie, kierownik zdąży zaczerpnąć oddech, powiedzieć półtora słowa i jego wypowiedź zostaje przerwana. Nie ma zwyczaju wdawania się w pyskówki z klientami, więc zrezygnowany słucha. Po kilku minutach pani po raz kolejny zadaje swoje pytanie. Kierownik, nauczony doświadczeniem, jest już ostrożniejszy.
-Mogę coś powiedzieć?
-No niechże pan mówi!
-Ale na pewno? (no fakt, to już nie było do końca profesjonalne, kąciki ust lekko mu zadrgały:))
-Pan sobie ze mnie kpi?? Proszę mówić!
-Dobrze, więc proszę pani, sytuacja... - no nie dane mu było skończyć.
-Wie pan co? Nie chce mi się z panem rozmawiać!
I jeb słuchawką.
No i po co był jej ten kierownik?
Ocena:
503
(577)
Komentarze