Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#47778

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Odbywałam swego czasu paromiesięczny staż w jednym z państw afrykańskich. Przebywałam akurat na małej wysepce, w 'hotelu', a raczej w jednej ze zbitych z drewna chatek do wynajęcia, których właścicielem był pewien Niemiec- Hans.

W nocy, około 2 ktoś dobija się do moich drzwi. Otwieram zaspana, a tam widok, którego nie zapomnę do końca życia- cały zakrwawiony, czarnoskóry chłopak, z miazgą zamiast twarzy.

I tu zaczyna się akcja zakrojona na szeroką skalę: wszystkie ręczniki zakrwawione, Hans zaalarmowany, pielęgniarka przybiegła z prędkością światła, helikopter wezwany (na wyspie nie było lekarza, w nagłych sytuacjach z lądu wysyłano właśnie 'wirującego ptaka'), próbujemy ratować twarz Maso, która wyglądała tak strasznie, że ciężko go było poznać.

Odprowadzając go do ratowników, którzy przylecieli ze szpitala, słyszę dyskusję między nim a Niemcem. Ten ostatni pokrzykiwał na chłopaka i był ewidentnie wściekły. Nie mogłam zrozumieć dlaczego, więc spytałam następnego dnia o co chodziło. Hans z rozbrajającą szczerością stwierdził, że 'Maso to leniwy niewdzięcznik, nie chciał przyjść dzisiaj do pracy, mimo, że ja mu i tak zaproponowałem wieczorną zmianę. Co on sobie myśli, tak wolne brać"!


Ewidentnie piekielni pracodawcy to międzynarodowa zaraza.



Dla ciekawych co się stało w nocy- ciąg dalszy w komentarzu :)

pracodawcy w tropikach

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 183 (311)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…