Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#47930

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu w wakacje dorabiałem sobie pracując w prywatnej firmie pocztowej. W przeciwieństwie do państwowego monopolisty, nasza firma dostarczała bardzo mało prywatnej korespondencji oraz bardzo dużo rachunków i ogólnej korespondencji od różnych firm. Moją "ulubioną" kategorie adresatów stanowiły osoby, które otrzymywały listy od komornika bądź różne monity wzywające do zapłaty na przykład z gazowni. Każdy taki list nadawany był jako polecony, to znaczy, że dostarczyć mogłem go tylko osobie do której był adresowany.

Przed sytuacją którą opiszę przestrzegali mnie inni listonosze, ale zanim jej doświadczyłem byłem pewien, że po prostu robią sobie żarty z nowego. Oj, jak bardzo się myliłem.

List polecony nadany przez jedną z firm windykacyjnych, adresowany do Jana Piekielnego. Docieram pod jego drzwi, pukam i otwiera mi kobieta...

- Dzień dobry, Maciej Jakiśtam z firmy Szybki list. Mam polecony do pana Jana Piekielnego.
- Już wołam męża. A skąd ten list?
Rzuciłem okiem na kopertę, bo wcześniej nie zwróciłem uwagi na nadawcę i mówię:
- Firma windykacyjna Szybki dług. To zawoła pani męża?
Pani zastanowiła się ułamek sekundy i odpowiada:
- Mój mąż nie żyje. Niech pan już idzie.

Nie powiem, zdziwiły mnie jej słowa i to bardzo ale próbuje kontynuować rozmowę:

- Ale przed chwilą pani powiedziała, że zawoła męża...
- NIC TAKIEGO NIE MÓWIŁAM!
- To mam pisać na zwrotce, że adresat nie żyje?
- Tak do cholery jasnej, tak masz tam napisać.

Nabazgrałem na kopercie symbol oznaczający śmierć adresata i zacząłem wypisywać awizo (przepisy były takie, że nawet w przypadku informacji o śmierci adresata musieliśmy zostawić awizo). Ponieważ kobieta nie wróciła do mieszkania tylko dalej stała w drzwiach, więc podaje jej to awizo i mówię:

- Wie pani, oni i tak tu przyjdą sprawdzić czy pani mąż żyje czy nie. Ale oni to inna liga niż ja. Duże chłopy, przypakowane... Oj tak, z nimi to będzie problem pani miała. No ale cóż... Do widzenia i miłego dnia życzę.

Kobieta popatrzyła się na mnie ale tylko odburknęła coś i wróciła do mieszkania.

Trzy dni później dowiedziałem się od szefa, że wpłynęła na mnie skarga od pani Piekielnej. Zarzuciła mi ona, że tu cytat "straszyłem ją swoimi kolegami". Pośmialiśmy się i na tym sprawa z mojej strony się skończyła.

Na koniec powiem tylko, że wbrew pozorom sytuacje takie były sporym problemem. Czasem dziennie zabieraliśmy po 10 takich listów poleconych i średnio 8 osób nie odbierało go z powodu nagłej śmierci współmałżonka. Na wypisanie 8 awiz schodziło sporo czasu. Po drugie skargi takie jak od tej pani wpływały dosyć często i gdyby nie fakt, że nasz szef sam kiedyś pracował w terenie i wiedział jak sprawa wygląda to nie wyciągał żadnych konsekwencji. Gdyby było inaczej, wszyscy stalibyśmy się bezrobotnymi.

Na koniec jako ciekawostkę dodam, że kiedy centrala robiła roczne statystyki dostarczeń dla regionów, to podobno nasz powiat miał śmiertelność na poziomie kilku sporych województw.

poczta

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 443 (547)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…