Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany
Trafiłam na historię o początkach problemów, jakie sprawia niezrozumienie idei wychowania seksualnego przez "moralne" osoby: piekielni.pl/47849
Ja mogę napisać, jak to się kończy.

Znałam kiedyś Chłopaka O Bardzo Biblijnym Imieniu (niech będzie, że Józefa). Lat miał gdy go poznałam chyba 24 lub 25, lecz gdyby nie zapewnienia wielu wspólnych znajomych, nigdy bym w to nie uwierzyła. Zachowywał się wciąż jak chłopczyk w czasie pokwitania, na zmianę to piszczał jak dziewczynka, to kwiczał jak świnka; oczy miał rozbiegane jak chytra baba w Biedronce, ręce w ciągłym ruchu, na twarzy wciąż chorobliwy rumieniec i krople potu na czole. Przykro było na niego patrzeć.

Co gorsza, zwykła bliskość jakiejkolwiek dziewczyny (a bliskość rozumiał chyba jako znajdowanie się w promieniu 3 metrów) wywoływała u niego takie podenerwowanie i spięcie, że po prostu nie mógł normalnie funkcjonować. Nie było nawet mowy o tym, by jakąś dziewczynę po prostu poklepał po ramieniu czy przytulił - twierdził, że taki gest spowodowałby podniecenie nie do wytrzymania.

Całe jego życie skupiało się wokół seksu. Tak, seksu. Ciągle głowił się nad tym, co zrobić, by się nie pobudzić oraz jak ewentualne pobudzenie rozładować bez grzeszenia. Ledwie kontaktował z rzeczywistością, tak uciążliwe już w tym wieku było dla niego to, co potocznie nazywa się uciskiem niewydalonej spermy na mózg.

Był zaręczony. Naprawdę żal mi jego dziewczyny - również dziewicy - która koszmar w dniu swojej nocy poślubnej zapewne uzna za normalny przebieg stosunku i nigdy nie poprosi męża, by spróbował sprawić jej przyjemność.

Ale uświadamiać należy tak, żeby moralnie było...

księża

Skomentuj (97) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (409)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…