Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#48367

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyobraźcie sobie sytuację: macie w domu prawie czteroletnie dziecko, kota, rybki i pewnie jeszcze jakiś nieproszony gość w postaci much i komarów się znajdzie, i to wszystko na niecałych 60 metrach. Co robicie w takiej sytuacji? Bierzecie sobie psa, ale psa nie byle jakiego, alaskan malamute, 8 miesięczna suka. Może to za dużo, powiecie. Na pewno, odpowiem. Ale cóż było robić, kiedy zajeżdżacie na posesję, byłych już na szczęście właścicieli i widzicie małe cielę, które sika pod siebie ze szczęścia, że ktoś do niej podszedł i się pobawił.

Cielę siedzi w budzie na 2 metrowym łańcuchu, w promieniu którego leży pełno kup i mnóstwo żółtego śniegu. Serce ściska żal, że zwierzę, które powinno biegać, ciągnąć, bawić się i spędzać czas z ludźmi, które tak do nich się garnie, siedzi samo nawet bez miski karmy czy wody, na łańcuchu i podwórku wielkości waszej kuchni. Nigdy nie było nawet na spacerze, nigdy nie zaznało ciepła domu, a przecież 15 minut pieszo jest puszcza, bliżej park miejski. Zwierz kiedy do niego podeszliście oblizał was z każdej strony, wylizał dziecko i łasił się jak kot, pragnął zabawy i uwagi. A kiedy go zostawiliście wył przeciągle.

Cóż było robić?
Zostawiliśmy ją, pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy kantarek, obrożę, szelki, smycz, miski i jedzenie. Dziś ta wielka kupka nieszczęścia leży u mych stóp i zaczepia kota do zabawy. Czeka aż dziecko wstanie i zje śniadanie by móc pociągać je na sankach i z utęsknieniem patrzy na padający śnieg za oknem bo wie, że już niedługo będzie mogła się w nim wytarzać i kopać tunel,e a potem łazić w nich z dzieckiem.
Oto historia Saby - najwierniejszego i najpocieszniejszego malamuta na świecie.

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 974 (1112)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…