Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49145

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu pracowałam w przybytku szumnie zwanym pizzerią. Hiszpańska sieciówka, której sekretem jest ciasto (przyjeżdżające dwa razy w tyg. z Sulęcina albo Katowic).
Klienci bywali rożni, od normalnych, przez nieszkodliwych upierdliwców i amantów, aż do takich wyzwalających żądzę mordu.

Była sobota. Dzionek ładny, słoneczny, nawet ludzie cokolwiek milsi, jakby im sople na organellach od tego ciepła stopniały. Zbliża się 17:00, przyszła moja zmienniczka, rozliczyłyśmy kasę. Jeszcze tylko przebrać się z czerwonego mundurka i można lecieć na metro. Już czułam zapach burrito w domku, słyszałam dźwięk kostek lodu obijających się o wysoką szklankę, syczenie otwieranego sprite... Ach. Pożegnałam się z Dagą, wystrzeliłam do szatni i... wróciłam po fajki, które zostały w szafce pod ladą.

I już widzę ten wzrok Dagi, której kwit wyrósł na 3 metry, "Little, ratuj". To i poratowałam, bo w końcu dzielimy los pizzero-kasjera, z licencją na mopowanie i przeganianie sprzedawców truskawek z ogródka. Ogarnęłam piec (pokroiłam i spakowałam pizze, ułożyłam na podgrzewaczu, spakowałam dostawcom sosy i napoje), pomogłam wydawać startery i już mam wychodzić. A tu na strefie zadzwonił telefon i wydrukowały się zamówienia z internetu, trzy razy trzy za jeden. Jeszcze na monitorku strefowym widzę, że ludziska jakieś przy ladzie. Polityka firmy mówi: klient przy ladzie pierwszy, ale i telefon pierwszy, zamówienia internetowe pierwsze, no i porządek na lokalu pierwszy.

Daga łaps za telefon, ja na lokal. I już widzę, że będzie wesoło:) Przy kasie Kark 2x2(K), urocza blondi w welurowym dresiku(B) i mały brzdąc, chyba podmieniony w szpitalu bo ładny, wesoły i "dzień dobry powiedział". :)

(K)-Dwie pizze, podwójne pepperoni i wegetariańska.
Zapisuję więc na monitorze: pepperoni, dobijam dodatkowe pepperoni, nabijam wegetariańską, promocja dwa za jeden. Pytam jaki sos w gratisie? (Blondi z dzieckiem siedzą, kark zamawia)
(K)-Chyba jasne, że pomidorowy.
(Ja)-Oczywiście. (plus miły uśmiech numer 4; pomidorowy jako podkład, pomidorowy na wierzch, pewnie lubią).
Czy życzy pan sobie jakieś startery, sałatkę, napój?
(K)-No chyba jasne, że frytki dla dziecka. I colę. (tu blondi wzdycha i strzela oczami).

Nabijam frytki, wbijam promocję dla kibica na napój i przyjmuje kasę. Uprzejmie informuję, że na pizzę trzeba poczekać ok 15min. Frytki będą za 5-7 min. Wydaję napój, trzy kubeczki (te były pod ladą) i przynoszę z chłodni sos.
Pan nawet podziękował :) O ja naiwna, pomyślałam, że się zreflektował za to, że tak do mnie warczał przy kasie.

I idę, ku wolności. Przebrałam się, pożegnałam z kierownikiem (zajęty w biurze graniem na nokii) i...

Wróć. Słyszę od lokalu jakieś *urwy. No i coś o niedouczonych idiotkach, co po*ebią proste zamówienie. Oczy jak pięć złotych i wracam wyjaśnić sytuację.
Przy kasie zakrzykuje się do zapowietrzenia blondi. Że ja nienormalna jestem.
Przecież to oczywiste, że oni chcieli pizzę na sosie barbecue. Przecież to oczywiste, że ona jest taka (tu pokazuje palec), więc dla niej wegetariańska na cienkim. A mąż jest taki (tu rozciąga ramiona), więc dla niego mięsna na grubym.
Ech. Tłumaczę spokojnie, że modyfikację należy zgłaszać przy składaniu zamówienia, jak również zasygnalizować zmianę ciasta na cienkie bądź puszyte.
(B)-Ale Ty powinnaś wiedzieć takie rzeczy! Ja tu przychodzę prawie codziennie, grubą kasę zostawiam (taaaaaaa, pracuję drugi miesiąc, znam stałych klientów. Po drugie, grubą kasę? - całe 27zł?). Od stolika żonie kibicuje kark i podpowiada epitety.

Pytam, czy pani sobie życzy, żeby wymienić pizze na inne.
Nie życzy sobie, bo już się najedli (tymi niedobrymi plackami, co niedouczone idiotki po*ebały). Więc w czym rzecz? - Ano w tym, że to niedopuszczalne (tu kilkuminutowy monolog na temat mnie, koleżanki, naszych przodkiń).
Resztkami woli panią przepraszam i idę na zaplecze pogadać z Dagą.
Tu koleżanka mnie pouczyła, że szkoda nerwów, jak jest problematyczny klient to wezwać szefa zmiany, niech wyjaśni. A jak się awanturuje, to wyprosi.
I poszłam.

Niedaleko zaszłam. Bo Daga mnie zawróciła.
Przy kasie kierownik we własnej osobie uniżenie wysłuchuje krzyków rozhisteryzowanej blondi.
(B)-Bo to skandal jest! Ja tu więcej nie przyjdę! Tu smarkule/idiotki niedouczone/itepe mnie obrażać nie będą! Nie dość, że tępe, pizzy zrobić nie umieją, to jeszcze mnie obgadują! Że mnie ochrona powinna wyprowadzić! Że ja nienormalna jestem.

Tłumaczę kierownikowi jak krowie na rowie, jak było z zamówieniem. Zatrybił.

(B)-Ale to nie o zamówienie chodzi! Ja sobie nie życzę takiego traktowania, obgadywania za plecami!

Tłumaczę, wespół z Dagą. Blondi dalej się wydziera i nie myśli przestać.

Kierownik zamiast zachować się jak facet, jak dupa wołowa się tłumaczy. Bo Little to super pracownicą jest. Każdy ją chwali, szefowie zamiany, że ogarnia w mig, sama na strefie robi za troje. Klienci, że zawsze doradzi, starszym pomoże, uśmiechnie się życzliwie. Dopiero drugi miesiąc pracuje, a już klienci żądają Little na kasie. Bo miłe to takie.

(B)-A g*wno mnie to obchodzi. Tu nie o smarkulę idzie. Ja sobie nie życzę takiego traktowania, obgadywania za plecami!

Kierownik znowu tłumaczy, baba mnie wyzywa, w końcu pękłam i zwyczajnie się poryczałam. Tak, solarowa blondi bez szkoły nagadała mi pełną czapkę. Zdeptała jak karalucha.
Blondi zaciesz, bo mnie rozbroiła.
I zaprzestała kłótni. Wróciła do stolika dopić colę.

Na zapleczu szef pociesza, tłumaczy, że mnie nie obwinia, bardzo ceni. Czasem tak bywa, że się oberwie, ale trzeba się nauczyć z tym żyć.
Już mi oczy obeschły, uspokoiłam się trochę, ale kierownik przeskoczył szczyt szczytów.
Żeby nie stracić gości na kasie, wbił tzw.incydent, prezent dla klienta. Wyjął tych dwadzieścia parę złotych i kazał im odnieść do stolika.

Resztki godności spod pizzerskiego daszka spłynęły mi do tenisówek.
Do końca Euro nie wpisałam się na grafik. Przepracowałam później tydzień, po czym podziękowałam mówiąc, że trzeba mi się uczyć do obrony.
Przeboleć nie mogli, ale byłam zdecydowana.

Polska to cudowny kraj. Pracujesz jak wół, bo oszczędza się na etatach, prażysz się w 35st C w dżinsach i zabudowanych butach na strefie i byle solara może Ci naubliżać w ramach rozrywki do woli. Jeszcze dostaje w zębach przeprosiny i darmową wyżerkę. Wszystko za 8,30/h.

TellePiekło

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 804 (1026)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…