Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49475

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniałam sobie ostatnio o moim byłym współlokatorze.. Tolku. Znacie pewnie ten typ człowieka, który za darmo to i ocet by wypił... Otóż Tolek dla tych ludzi powinien być przewodnikiem duchowym, sensei i guru w jednym.

Tolek uczynił z oszczędzania swego rodzaju hobby, sztukę wręcz i wyniósł to wszystko na następny, mistrzowski poziom.
Oto kilka przykładów, które udało mi się zapamiętać:

- w umywalce zawsze stała miska, do której miała spływać woda, w której myliśmy ręce - on ją później wykorzystywał do prania;

- znicze z 1 listopada przynosił do domu tak gdzieś w połowie miesiąca (zakładam, że nie tylko swoje), mył i przechowywał na następny rok, czasami używał ich jako pojemniki na drobne rzeczy, bo po co marnować, tym sposobem nasze mieszkanie wyglądało zawsze jak przystrojone na Halloween;

- pewnego dnia jedliśmy obiad w kuchni, on spożywał właśnie wątpliwej jakości konserwę, której bym nie tknęła kijem od szczotki. Jestem generalnie mało wrażliwa na różne obrzydliwości, ale jak trafił na wielkiego zęba i zaczął się zastanawiać z jakiego to zwierzęcia, to wymiękłam i wyszłam... aż do tej pory mi słabo jak o tym myślę...

Ręce nam opadły również wówczas jak Tolek, do tej pory dbający o siebie i biegający regularnie, nagle zaczął przesiadywać całymi dniami na kanapie, praktycznie bez ruchu. Zaniepokojeni pytamy, czy coś się stało. Tolek beztrosko odpowiedział, że jeśli będzie się więcej ruszał to będzie więcej kalorii spalał, ergo, będzie bardziej głodny i więcej kasy będzie musiał wydawać na jedzenie...

Na ten tok myślowy żadne z nas nie miało odpowiedniej riposty.

gastronomia? :)

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 736 (828)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…