zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wszyscy kochamy PKP:)
Sytuacja z końca tegorocznej majówki, ludzie wracają znad morza, dworzec w pewnej prawie nadmorskiej miejscowości oblegany niemiłosiernie przez tłumy rozwścieczonych podróżujących.
Przyjeżdżam na dworzec około 50 minut przed czasem i moim oczom ukazuje się taki widok: na dwie, dosyć wolno pracujące kasy przypadają dwie kolejki, każda po 25 osób minimum. Wszyscy zniecierpliwieni czekają, denerwują się, czy aby uda im się zdążyć na pociąg. Niektórym się udało, niestety mnie i kilku innym pasażerom nie dane było to szczęście - pociąg odjeżdża o godzinie 13:32, bilet sprzedany o godzinie 13:34.
No nic - wracamy się grzecznie do okienka, niektórzy umilają sobie drogę licznymi epitetami mającymi wyrazić niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. Jako, że większość jechała w stronę Szczecina/Stargardu, dostaliśmy bilety w tej samej cenie z przesiadką w Białogardzie.
Radośni idziemy zobaczyć, z którego peronu odjeżdża nasz pociąg widzimy taką informację: dwa pociągi do Białogardu o godzinie 14:22, żaden nie jeździ 5 maja. Nosz kur... czę.
Już dosyć mocno wkurzona wracam się do okienka, z nadzieją na pewne wyjaśnienia. Co dostaję? Solidny opieprz, że to ja powinnam wiedzieć, czy dany pociąg dziś jedzie, czy nie!
Pani, po uspokojeniu się, proponuje mi połączenie o 17:49, innego przewoźnika czyt. około 3 razy drożej. Jako, że nie miałam tylu pieniędzy, w dodatku musiałabym czekać w Krzyżu 4h na szynobus do mojej miejscowości, robię szybki telefon do lubego i co się okazuje? O 15:35 jedzie pociąg 4zł droższy, w stronę Szczecina - i nawet kursuje dziś:)
Efekt - po mozolnych przesiadkach w Stargardzie i Krzyżu znalazłam się w domu grubo po 21 zamiast o 19.
Na prawdę lubię jeździć pociągami, nawet nie narzekam na ich stan (trzyma klimacik:)), ale po takich akcjach odechciewa się wszystkiego. Co prawda te 2h z minutami nie jest wielkim opóźnieniem, ale niesmak po takim traktowaniu pozostaje.
Pozdrowienia dla niemiłej pani z dworca Koszalin.
Sytuacja z końca tegorocznej majówki, ludzie wracają znad morza, dworzec w pewnej prawie nadmorskiej miejscowości oblegany niemiłosiernie przez tłumy rozwścieczonych podróżujących.
Przyjeżdżam na dworzec około 50 minut przed czasem i moim oczom ukazuje się taki widok: na dwie, dosyć wolno pracujące kasy przypadają dwie kolejki, każda po 25 osób minimum. Wszyscy zniecierpliwieni czekają, denerwują się, czy aby uda im się zdążyć na pociąg. Niektórym się udało, niestety mnie i kilku innym pasażerom nie dane było to szczęście - pociąg odjeżdża o godzinie 13:32, bilet sprzedany o godzinie 13:34.
No nic - wracamy się grzecznie do okienka, niektórzy umilają sobie drogę licznymi epitetami mającymi wyrazić niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. Jako, że większość jechała w stronę Szczecina/Stargardu, dostaliśmy bilety w tej samej cenie z przesiadką w Białogardzie.
Radośni idziemy zobaczyć, z którego peronu odjeżdża nasz pociąg widzimy taką informację: dwa pociągi do Białogardu o godzinie 14:22, żaden nie jeździ 5 maja. Nosz kur... czę.
Już dosyć mocno wkurzona wracam się do okienka, z nadzieją na pewne wyjaśnienia. Co dostaję? Solidny opieprz, że to ja powinnam wiedzieć, czy dany pociąg dziś jedzie, czy nie!
Pani, po uspokojeniu się, proponuje mi połączenie o 17:49, innego przewoźnika czyt. około 3 razy drożej. Jako, że nie miałam tylu pieniędzy, w dodatku musiałabym czekać w Krzyżu 4h na szynobus do mojej miejscowości, robię szybki telefon do lubego i co się okazuje? O 15:35 jedzie pociąg 4zł droższy, w stronę Szczecina - i nawet kursuje dziś:)
Efekt - po mozolnych przesiadkach w Stargardzie i Krzyżu znalazłam się w domu grubo po 21 zamiast o 19.
Na prawdę lubię jeździć pociągami, nawet nie narzekam na ich stan (trzyma klimacik:)), ale po takich akcjach odechciewa się wszystkiego. Co prawda te 2h z minutami nie jest wielkim opóźnieniem, ale niesmak po takim traktowaniu pozostaje.
Pozdrowienia dla niemiłej pani z dworca Koszalin.
PKP
Ocena:
-3
(31)
Komentarze