Historia Aishki jest bardzo podobna do mojej z innym zakończeniem.
Otóż ja też za młodu zaczęłam pracować i sama się utrzymywać, wyjechałam do większego miasta zrobić technikum. Początkowo moja rodzicielka płaciła za internat, jednak pod koniec 2 klasy stwierdziła, że skoro pracuję i świetnie sobie radzę to już nie musi mnie wspomagać. Ojca nie mam. Matka utrzymywała swoich kochanków.
Ok, rok, półtora, wieczory i weekendy przepracowywałam, będąc w pracy uczyłam się. Spałam 4h dziennie. Nie mieszkałam już w internacie bo jak to wychowanka przychodzi o 2 w nocy w tyg po pracy? Albo na weekend wraca o 7 rano? Taki kebab obok dyskoteki, wiadomo otwarty na potrzeby tego klubu. Znalazłam stancję. Matka nie odzywała się pomimo moich próśb i gróźb. Jednak po tak długim czasie w połowie klasy maturalnej mój organizm nie poradził sobie z nadmiarem obowiązków. Mnie było coraz mniej. Zaczęły się omdlenia, ludzie z chodnika nieraz mnie ściągali.
Pedagog szkolny się zainteresował i pomógł podać matkę o alimenty. Udało się, mogłam zrezygnować z pracy w tygodniu na rzecz nauki do matury. Wtedy zostałam już oficjalnie wyklęta z roli członka rodziny. Zdałam bardzo ładnie, jednak zaraz po szkole wyjechałam za granicę. Nie chciałam się tak dalej męczyć na studiach.
Po ok. roku przyjechałam na pogrzeb babci, a matki mojej mamy. Wtedy ona zapytała czy może nie chciałabym wrócić do niej, szkołę skończyć etc.
Taa wie o mnie dużo.
Otóż ja też za młodu zaczęłam pracować i sama się utrzymywać, wyjechałam do większego miasta zrobić technikum. Początkowo moja rodzicielka płaciła za internat, jednak pod koniec 2 klasy stwierdziła, że skoro pracuję i świetnie sobie radzę to już nie musi mnie wspomagać. Ojca nie mam. Matka utrzymywała swoich kochanków.
Ok, rok, półtora, wieczory i weekendy przepracowywałam, będąc w pracy uczyłam się. Spałam 4h dziennie. Nie mieszkałam już w internacie bo jak to wychowanka przychodzi o 2 w nocy w tyg po pracy? Albo na weekend wraca o 7 rano? Taki kebab obok dyskoteki, wiadomo otwarty na potrzeby tego klubu. Znalazłam stancję. Matka nie odzywała się pomimo moich próśb i gróźb. Jednak po tak długim czasie w połowie klasy maturalnej mój organizm nie poradził sobie z nadmiarem obowiązków. Mnie było coraz mniej. Zaczęły się omdlenia, ludzie z chodnika nieraz mnie ściągali.
Pedagog szkolny się zainteresował i pomógł podać matkę o alimenty. Udało się, mogłam zrezygnować z pracy w tygodniu na rzecz nauki do matury. Wtedy zostałam już oficjalnie wyklęta z roli członka rodziny. Zdałam bardzo ładnie, jednak zaraz po szkole wyjechałam za granicę. Nie chciałam się tak dalej męczyć na studiach.
Po ok. roku przyjechałam na pogrzeb babci, a matki mojej mamy. Wtedy ona zapytała czy może nie chciałabym wrócić do niej, szkołę skończyć etc.
Taa wie o mnie dużo.
rodzicielka
Ocena:
592
(702)
Komentarze