Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kaosiem

Zamieszcza historie od: 14 maja 2013 - 20:32
Ostatnio: 3 lipca 2015 - 21:59
  • Historii na głównej: 1 z 4
  • Punktów za historie: 808
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 66
 
zarchiwizowany

#63791

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie krótko.Sytuacja sprzed chwili. Dzwoni telefon.
[J]a- Tak, słucham?
[K]toś- Dzień dobry, blablabla (jakiś bełkot). Czy rozmawiam z pełnoletnią osobą i jednocześnie właścicielem tego numeru?
J-Zaraz, zaraz skąd Pan dzwoni?
K-Z orange.
J-A to dziękuję.
K-Ale za co mi Pani dziękuje?
Oho Pan z charakterkiem, pomyślałam.
J-Za rozmowę (nie powiem zmieszałam się)
K-Ale nie wie jeszcze Pani w jakiej sprawie dzwonię.
J-W sprawie abonamentu?
K-No na przykład...
Tak! Kaosiem udało się odpowiedzieć na poziomie Pana z infolinii.
J-Wie Pan co ja nawet nie mieszkam w kraju.
K-To dziękuję. Do usłyszenia bip bip.

Nie ma podsumowania. Bo co tu dodać?

call_center

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (24)
zarchiwizowany

#59869

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kiedyś pisałam o piekielnej rodzicielce, teraz czas na piekielnego brata. Dla ludzi, którzy wolą historie o służbie zdrowia i kurierach radzę czytać kolejne niż zagłębiać się w tą.

Dość długo czekałam z publikacją tego, aby nie narzucono mi rozładowywania emocji tuż po.

Akcja dzieje się nad morzem, wyjechałam na weekendowy urlop z przyjaciółką, bratem (2 lata starszy) i jego kolegą.

Jako, że z bratem miałam bardzo dobry kontakt, traktowałam go dość poważnie. Wiele imprez razem przeżyliśmy i choć do głupich nie należy po narkotykach i alkoholu potrafi wiele osób skrzywdzić. Nigdy ręki na mnie nie podniósł. Do czasu. Właśnie tego wyjazdu.

Morze, apartamenty, basen, spa. Kto by sobie tego nie wymarzył. Zabrałam w.w. osoby i jedziemy. W piątek zapoznałyśmy miłego osobnika, którym zainteresowała się moja przyjaciółka. Ok, wiadomo, ludzka rzecz, człowiek wolny szuka odstępstw od normalności. Z tymże panem wypiłyśmy troszkę i zostawiłam ich samych w pokoju co by 'porozmawiali' sami. Poszłam do apartamentu brata i tam posiedzieliśmy troszkę dopóki 'tamci' się nie zapoznali. Sobota, większa impreza. Zaprosiliśmy jeszcze jedną parę która była sama w tym samym hotelu i razem zrobiliśmy imprezę.

Po północy wszyscy się rozeszli. Rzecz działa się w pokoju mojego brata i kolegi, którzy nie omieszkali mieszać narkotyki z alkoholem (żeby było jasne, nigdy tego nie ruszyłam i nie zamierzam).

Przyjaciółka poszła do naszego pokoju ze swoim wybrankiem, a ja zostałam z bratem i jego kolegą. Tu historia powinna mieć swój koniec.

Jednak los chciał inaczej. Mój brat zabrał mój telefon leżący na stole i zaczął się ze mną droczyć. Kto sądzi, że takich rzeczy nie powinno się przeglądać osobom trzecim mnie wesprze.

Wdała się między nami dość głośna sprzeczka, od słów doszło do czynów. Nie powiem, przyznam się, pierwsza zaczęłam gdy prośby i groźby nie pomogły, dostał po twarzy z otwartej dłoni.

Niestety to był mój życiowy błąd. Brat (który teraz nosi przydomek psychopaty) zdenerwował się na tyle, że wy**ał cały stół ze szkłem, a później dostało się mnie. Cios w twarz spowodował dość spory krwotok. Ciąganie za włosy i obijanie o filary to nie była najgorsza rzecz. Wrzucił mnie do łazienki, całą we krwi. Zaczęłam również pluć krwią, prawdopodobnie to było z nosa ale przeraziłam się nie na żarty. Cała w strachu leżałam na zimnych kafelkach i czekałam aż ktoś mi pomoże. Tylko kolega mojego brata ze mną siedział i obiecywał, że jakoś to rozwiążemy, niestety był słabszy od niego i nie mógł się sprzeciwić. Myślałam, że najgorsze za mną, jednak się myliłam.

Po jakimś czasie mój brat nie wiedział co zrobić i zaczął wydzwaniać do ludzi i szukać transportu za granicę, między innymi zadzwonił do naszej kuzynki (słyszałam wszystko z łazienki). Powiedział jej, że byłam tak pijana, że poobijałam się i teraz leżę nieprzytomna. Wtedy poczułam szansę i otworzyłam drzwi krzycząc, że to nie prawda i aby wezwała policję. Niestety tego drugiego już nie usłyszała.

Psychopata wdarł się do łazienki i zaczął mnie dusić. Nigdy nie zapomnę jego wielkich źrenic, tak, że nie było widać tęczówek. Krzyczał, że teraz pójdzie siedzieć na 10lat (był już w ośrodku odwykowym za podobne pobicia). Później dostałam jeszcze po żebrach leżąc na podłodze i na koniec w głowę.

Ostatnie, co usłyszałam od jego znajomego (tego już nie musiałeś robić) i prawdopodobnie zemdlałam. Ciężko mi o tym pisać ale tak było. Nad ranem obudziłam się i wbiegłam do swojego pokoju. Po wezwaniu policji, reakcja była wręcz nie do pomyślenia.

Powiedzieli, że skoro to rodzina to oskarżenie idzie z aktu cywilnego, czy coś w tym stylu. Byłam w zbyt dużym szoku, że go nie zabierają podczas gdy mnie karetka wzięła na badania, bo były posądzenia wstrząsu mózgu. Na moje szczęście miałam tylko kilka siniaków i poobijaną głowę. Kilka dni z bólem ot, co. Jako, że mieszkam za granicą już po 4 dniach od zdarzeniach wróciłam do siebie.

Dopiero, co doszłam do siebie. Nadal się zastanawiam, czy nie powinnam wrócić i sprawy zgłosić ponownie na policji. W końcu to rodzina. Wiem jedno, nigdy mu tego nie wybaczę.

morze

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (34)
zarchiwizowany

#50644

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak wspominałam o swojej rodzicielce, która zapomniała o mnie już spory czas temu na rzecz życia z kochankami, tak teraz chcę wam opowiedzieć więcej jej piekielnych zachowań. Za pierwszym razem opowiedziałam tylko, że nie wiedziała nawet o mojej zdanej maturze.

Jak wiecie w tym samym czasie uczyłam się w szkole średniej i pracowałam. Have fun :)

1) Zbierałam na laptopa, pieniądze odkładałam na konto, które później znikały. Taaak, rodzicielka pracuje w tym banku.
2) Przed sprawą alimentacyjną wpłaciła mi większą sumę na konto 800zł, żeby mieć się czym bronić przed sędziną. Bilans z całego roku pokazywał 0zł wpłat z jej strony.
3) Matka jednego z moich kolegów z klasy również pracuje w tym samym banku, ale w innym mieście, kłóciła się z nią, że jestem w 2, a nie w 3 klasie... gdzie jej uciekł rok?
4) Ani razu nie wstawiła się w szkole, dopóki nie dostała pisemnego zawiadomienia od dyrektora, po roku.
5) Nie zapytała nigdy o oceny, albo jak mi idzie matura.
6) Chciała się pogodzić, ok miałam nadzieję, że uda nam się ocieplić stosunki... niestety stwierdziła, że skoro ze sobą rozmawiamy, nie musi mi już płacić alimentów. Ale było zdziwienie jak komornik przejął konto :)
7) O tym, że wyleciałam za granicę, dowiedziała się jak właśnie wychodziłam z samolotu.
8) Skoro już się nie będę uczyć trzeba anulować alimenty... ale była wtedy milutka dopóki tego nie zrobiłam, później cisza na 8 m-cy.
9) Najlepsze na koniec.Jeszcze przed wyjazdem zabierałam resztę swoich rzeczy z "domu", żeby nie mieć z nią nic już więcej do czynienia. Policja mnie wynosiła...

rodzicielka

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 25 (257)

#50288

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Aishki jest bardzo podobna do mojej z innym zakończeniem.
Otóż ja też za młodu zaczęłam pracować i sama się utrzymywać, wyjechałam do większego miasta zrobić technikum. Początkowo moja rodzicielka płaciła za internat, jednak pod koniec 2 klasy stwierdziła, że skoro pracuję i świetnie sobie radzę to już nie musi mnie wspomagać. Ojca nie mam. Matka utrzymywała swoich kochanków.

Ok, rok, półtora, wieczory i weekendy przepracowywałam, będąc w pracy uczyłam się. Spałam 4h dziennie. Nie mieszkałam już w internacie bo jak to wychowanka przychodzi o 2 w nocy w tyg po pracy? Albo na weekend wraca o 7 rano? Taki kebab obok dyskoteki, wiadomo otwarty na potrzeby tego klubu. Znalazłam stancję. Matka nie odzywała się pomimo moich próśb i gróźb. Jednak po tak długim czasie w połowie klasy maturalnej mój organizm nie poradził sobie z nadmiarem obowiązków. Mnie było coraz mniej. Zaczęły się omdlenia, ludzie z chodnika nieraz mnie ściągali.

Pedagog szkolny się zainteresował i pomógł podać matkę o alimenty. Udało się, mogłam zrezygnować z pracy w tygodniu na rzecz nauki do matury. Wtedy zostałam już oficjalnie wyklęta z roli członka rodziny. Zdałam bardzo ładnie, jednak zaraz po szkole wyjechałam za granicę. Nie chciałam się tak dalej męczyć na studiach.

Po ok. roku przyjechałam na pogrzeb babci, a matki mojej mamy. Wtedy ona zapytała czy może nie chciałabym wrócić do niej, szkołę skończyć etc.

Taa wie o mnie dużo.

rodzicielka

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 592 (702)

1