Historia z dzisiaj. Godzina 23, koleżanka dzwoni na Skype. Potrzebuje plakatu dla siostry, która startuje do samorządu w swoim gimnazjum. Jako, że zajmuję się grafiką, nie widzę żadnych przeszkód, żeby jej w tym pomóc (taka drobna przysługa za piwo). Nie byłoby w tym nic piekielnego, gdyby do rozmowy nie włączyła się matka dziewczyny.
Otóż okazało się, że:
- MUSZĘ zrobić jeszcze ulotki, tekstu oczywiście nie mają, "wymyśl coś, tylko żeby dobrze było"
- wszystko mam oddać do godziny ósmej rano, profesjonalnie wydrukowane
- całe zamówienie mam jej przywieźć do domu, bo przecież nie będzie chodzić "po takie pierdoły"
- pieniądze za wydrukowanie? Przecież to logiczne, że w drukarniach pracują charytatywnie.
Pani nie zapomniała również powiedzieć mi, kim to ja nie jestem, gdy dowiedziała się, że z przykrością muszę odmówić wykonania tego zamówienia.
Na zakończenie dodam, że dziewczynka plakat dostała. Na maila wraz ze zniżką na drukowanie w zaprzyjaźnionej drukarni. Wszystko zgodnie z tym, co było ustalone z koleżanką.
Otóż okazało się, że:
- MUSZĘ zrobić jeszcze ulotki, tekstu oczywiście nie mają, "wymyśl coś, tylko żeby dobrze było"
- wszystko mam oddać do godziny ósmej rano, profesjonalnie wydrukowane
- całe zamówienie mam jej przywieźć do domu, bo przecież nie będzie chodzić "po takie pierdoły"
- pieniądze za wydrukowanie? Przecież to logiczne, że w drukarniach pracują charytatywnie.
Pani nie zapomniała również powiedzieć mi, kim to ja nie jestem, gdy dowiedziała się, że z przykrością muszę odmówić wykonania tego zamówienia.
Na zakończenie dodam, że dziewczynka plakat dostała. Na maila wraz ze zniżką na drukowanie w zaprzyjaźnionej drukarni. Wszystko zgodnie z tym, co było ustalone z koleżanką.
z życia grafika
Ocena:
613
(711)
Komentarze