Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#50594

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeglądam archiwalne wpisy i historia auristel i piekielnej dentystce przypomniała mi moje przeżycia.

Miałam jakieś 13-14 lat, między górnymi jedynkami zaczął się robić prześwit i sino, więc razem z mamą poszłam do "znajomej" dentystki - o tyle znajomej, że była żoną współpracownika matki. Kobieta o aparycji rzeźnika, ale że nie wolno oceniać po wyglądzie...

Zaznaczę, że - bo może ktoś nie wie - borowanie przednich zębów jest conajmniej nieprzyjemne, a dla dzieciaka, który boi się dentysty i bólu szczególnie. Pani rzeźnik, przepraszam - dentystka, nie uznawała znieczulenia, bo jak twierdziła "nie czuje wtedy pacjenta", więc moja męczarnia była tym gorsza. Ząbki zrobiła, ja po usłyszeniu, że koniec wręcz uciekłam, wróciłyśmy z mamą do domu. Tam jednak jak spojrzałam w lustro lekko się przeraziłam - dziura większa na moje oko niż powinna być (uwzględniając oczywiście to, że trzeba trochę więcej usunąć niż sama próchnica) ale przede wszystkim niemal połowa jednej jedynki była zasłonięta niepotrzebnie nałożoną plombą. Ze względu na późną godzinę, postanowiłyśmy pójść to poprawić następnego dnia.

Pełna obaw następnego dnia siadłam na fotelu, pokazałam źle wykonaną robotę, rzeźnik pokręciła głową, ale po westchnięciu zabrała się za rozwiercanie i ponowne zaplombowanie. Oczywiście bez znieczulenia, bo "nie czuje pacjenta", z taką gracją, że dwa razy wjechała mi wiertłem w dziąsło, ale koniec końców wyglądało to jak trzeba.

Robiła mi potem jeszcze kilka innych zębów, a ponieważ pracowała nie tylko prywatnie - tak, ten koszmar nie był "darmowy", ale tez państwowo - a te naaaaście lat temu jeszcze w użyciu był amalgamatowe wypełnienia, to zęby "dalsze" leczyła już w ramach NFZ. Zniechęciła do dentystów również mojego brata, który specjalnych problemów nie miał z zębami; jednak przez jej powołanie do zawodu po prostu trudno było traktować dentystów inaczej niż zło konieczne. Czemu matka nie zafundowała nam mniej stresu i jeszcze za to płaciła? Cóż... szło i o pieniądze i o prestiż, którym cieszyła się wśród wielu ludzi... potem doszłam do tego, że to "wielu" ludzi to ci, którzy są w wieku moich rodziców i dla nich u dentysty musi boleć i już!

Oczywiście wiele czasu nie minęło, bo raptem około roku, jak spod tych jej plomb na moich jedynkach znowu zaczęło być szaro... Broniłam się jak długo się dało, ale w końcu poszłam do wybranej na chybił trafił innej dentystki, do której chodzę do teraz... Kobieta anioł - cierpliwa, z głosem, który koi, z pamięcią do pacjentów, z podejściem do ludzi odpowiednim, wie, że cokolwiek więcej niż czyszczenie to u mnie musi być znieczulenie... Poprawiła mi WSZYSTKO co tamta rzeźniczka mi zrobiła. A mój brat jak do niej trafił po mojej rekomendacji - to po pierwszej wizycie w domu krzyczał, że ją wręcz kocha, zdumiony tym, że u dentysty może być całkiem przyjemnie...

Wiem, że kobieta nadal przyjmuje, że ma mnóstwo pacjentów i trzeba u niej czekać na wizyty - takie kolejki oraz że nie zmieniła swoich zasad co do "czucia pacjenta". Ja rozumiem, że są ludzie, których w ogóle nie boli nawet wyrywanie (moja babcia chociażby), ale ja bym wolała sama sobie powyrywać wszystkie zęby gdyby były chore niż oddać się w ręce tej kobiety.

dentysta-sadysta

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 74 (146)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…