Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#51140

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W nawiązaniu do historii o zwierzętach chciałabym dodać jeszcze jedną.Będzie długo, ale postaram się zwięźle.
Mam znajomego cudzoziemca (nazwijmy go Z) który obecnie przebywa za granicą, ale kiedy go poznałam mieszkał w Polsce, był ważną osobą w polskiej filii zagranicznej spółki, wynajmował dom za miastem, gdzie mieszkał ze swoją dziewczyną. Polskę pokochał, chciał tu założyć rodzinę i zamieszkać na stałe.
Sprawił sobie przepięknego, bardzo dużego, rasowego psa (pies R), którego wszyscy podziwiali. Jakiś czas potem przybłąkał sie do niego średniej wielkości, nierasowy pies (czyli pies N) którego znajomy przygarnął i otoczył równie troskliwą opieką, tzn. dla psa wszystko co najlepsze. Oczywiście, oba psy były zachipowane.

Niestety, znajomy nie miał szczęścia, najpierw zostawiła go dziewczyna, potem dostał od koncernu, w którym pracował, propozycję nie do odrzucenia, tzn. otwieranie filii w Chinach.
I tu pojawił się problem: co z psami? Do Chin ich nie weźnie, trzeba więc poszukać dla nich nowego domu.
Wybór padł na jednego z polskich pracowników firmy, który był zakochany w psie rasowym R. Kolega ten (K) miał rodzinę, mieszkał w domku z ogrodem, czyli powinno być ok.
Oczywiście, nie było dla niego problemem wzięcie obydwu psów, rasowego (R) i nierasowego (N), bo oba były do wzięcia tylko "w pakiecie".

Pieski poszły do nowego domu, znajomy przez pierwszy miesiąc nawet je odwiedzał, wygladało, że jest im dobrze.

Pod koniec pobytu dostaje telefon ze schroniska: podobno w schronisku jest jego pies, ten nierasowy (N) znaleźli właściciela po chipie. Z opisu wygląda, że to rzeczywiście jego pies.

Znajomy oczywiście dzwoni do kolegi, i taka rozmowa ma miejsce:
Z: No, jak tam, jak psy, gdzie są?
K: A wiesz, w porządku, to znaczy R w porządku, ale N niestety, wpadł pod samochód, zginął na miejscu, tak nam szkoda, nic nie dało się zrobić, uciekł nam z podwórka!
Z: Jesteś pewien?
K: Tak, pochowaliśmy go w lesie.

WTF? Błąd w systemie? Znajomy jedzie więc do schroniska, i tu niespodzianka: jego ponoć martwy pies szaleje z radości na jego widok.

Znajomy bierze więc psa do samochodu i w te pędy do kolegi.
I cóż się okazało? Piekielna żona znajmego tak długo suszyła mu głowę, że taki nierasowy pies wstyd im przynosi, że po prostu wydali go (podobno) do kuzynów na wieś i pewnie im tam uciekł. A dziecim powiedzieli, że wpadł pod samochód, żeby nie było im przykro (!!!) i taką też wersję sprzedali mojemu znajomemu.

Znajomy się wściekł, chciał psa R zabrać ze sobą, ale dzieciaki strasznie płakały, a i pies wyglądał na zadomowionego, więc odpuścił. Zagroził tylko koledze, że jeśli coś się stanie psu, tu mu nogi z d..y powyrywa, a i karierę mu zniszczy, wszędzie opowiadając o nim samo złe.
Dla psa N poszukał jednak nowego domu i tym razem pies N trafił o wiele lepiej, bo z tego co wiem, jest otoczony miłością i ma się dobrze. Podbnie jak pies R, widać groźba zadziałała.

psy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (226)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…