Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#52363

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pozwólcie, że wkleję tu wiadomość, którą właśnie wysłałam do proboszcza pewnej parafii:

Szczęść Boże!

W ostatnią niedzielę, o godz. 16:30 odbył się w Parafii św. Anny ślub, który poprowadził ks. Piotr J. Chciałam wyrazić, jak bardzo jestem zdegustowana kazaniem, które ów ksiądz wygłosił w czasie ślubnego nabożeństwa.
Osobiście, bardzo bym nie chciała usłyszeć z ambony, że – cytuję: „zaraz okaże się, że Pan Młody wcale nie jest takim księciem, który w ZĘBACH będzie przynosił kwiaty. A Panna Młoda też wcale nie jest taka wspaniała!” – no bez przesady! Rozumiem, że można mieć gorszy dzień, ale czy przez to trzeba koniecznie psuć Młodym najpiękniejsze chwile w życiu?
Później przekonywał Młodych, że życie po ślubie to już tylko znój i trud. I już nigdy nie będzie tak lekko jak przed ślubem… Tak jakby nie wiedział, ile Młodzi nacierpieli się przed ślubem. Ile mieli przeszkód do pokonania, żeby w końcu mogli stworzyć rodzinę. I jak bardzo potrzebują wiedzieć, że BYŁO WARTO!
Następnie ksiądz zacytował „Hymn o miłości”, po czym stwierdził, że taka miłość nie łączy Młodych. W ogóle się tak nie kochają, bo TYLKO Bóg może tak kochać. Ok, rozumiem, że jest to opis miłości idealnej, ale zamiast zachęcić Młodych, żeby do takiego ideału dążyli, od razu przekazał im, że ich miłość nigdy nie będzie idealna! BRAWO!
Później przytoczył statystyki o rozwodach w Polsce… nie wiem, jaki mu przy tym przyświecał cel, ale znów zamiast zachęcić Młodych do pracy nad związkiem, raczej próbował ich przekonać, że ślubu nie warto brać…
Muszę z przykrością przyznać, że kazanie pozostawiło duży niesmak, zarówno w moim odczuciu, jak i większości gości weselnych (bardzo długo komentowali kazanie).
A teraz, dla porównania, opowiem, jak to było na moim własnym ślubie – 4 lata temu, w innym kościele. Ksiądz całe kazanie wygłosił do nas – jakbyśmy rozmawiali w 4 oczy. Mówił o tym, jak Bóg się cieszy, że tworzymy rodzinę. Jak od tej pory będziemy jednym ciałem i musimy dbać o siebie nawzajem i o Boga w naszym domu, żeby nasz związek był trwały i szczęśliwy. Że o rodzinę warto walczyć w pierwszej kolejności. Bo każda rodzina jest dla Boga małym kościołem.

Można? Można! Nie trzeba Młodych straszyć życiem, trzeba ich w tym dniu przekonać, że robią DOBRZE decydujac się na sacrament małżeństwa! Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy obyczaje tak bardzo się zmieniają.
Bardzo proszę ks. Piotra J. o napisanie sobie lepszego kazania na śluby, bo z tymi słowami, którymi uraczył nas, kiedyś uda mu się przekonać Młodych, że źle robią i mu wtedy uciekną z krzykiem z kościoła. A to chyba nie o taki efekt powinno chodzić, prawda?
A jeśli ksiądz J., z jakiegoś powodu nie lubi sakramentu małżeństwa, to proponuję, żeby go nie udzielał – może Gorzkie Żale lepiej do niego pasują….

Z wyrazami szacunku,
Wam-Pipirek

ksieza

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (353)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…