Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#52742

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W latach 90 miałam piekielnych, patologicznych do szpiku kości sąsiadów. Niemal każda historia o nich nadaje się na piekielnych, ale opiszę jedną sytuację, która mówi wszystko.

Nieopodal mojego domu w tamtych latach był bar. Zwykła wiejska tania knajpa dla miejscowych żulików, otwarta do ostatniego klienta.

Sąsiedzi doczekali się licznego potomstwa. W tamtym czasie ich najstarsza córka miała ok. 7 lat, była mniej więcej w moim wieku. Niedawno urodził im się najmłodszy syn.
Sąsiedzi byli stałymi bywalcami baru - zazwyczaj zamykali w domu dzieci i wracali nad ranem, po drodze wrzeszcząc i awanturując się.

Późna noc. Przeraźliwy dzwonek do drzwi. W progu owa siedmiolatka z niemowlakiem na ręku. Rodzice zamknęli ich w domu z chorym niemowlakiem, który tak strasznie płakał, że mała spanikowała. Wybiła szybę w kuchni na parterze i wyskoczyła z małym przez okno. Niemowlak miał wysoką gorączkę, zabrało go pogotowie.

Mała bohaterka - "za karę" - kilka dni chodziła z siniakiem pod okiem.

Nie wiem czy odebrano im dziecko, bo dość szybko wyprowadzili się gdzieś do rodziny i tyle o nich słyszano.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1118 (1142)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…