zarchiwizowany
Skomentuj
(15)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Lubicie kebeby?
Ja też lubiłam.... Dzsiaj o tym co, jak i dlaczego.
Dowiecie się też jak się kebaby robi.
Będzie długo, ale chyba warto poczytać moje wypociny :)
Pracowałam w wielu miejscach i wiele w życiu widziałam, (naprawdę mam o czy pisać, polecam wcześniejsze historyjki o meksykańskiej knajpie) w swojej "karierze" miałam też krótki epizod związany z pracą w kebabowni.
A co tam, napiszę gdzie: Capitol - turkish kebab w Galway, IRL
Moja znajoma pracowała w kebabie jako kelnerka. Generalnie była zadowolona i polecała ten kebab, wiele razy tam jadłam i smakowało.... Do czasu :)
Znajoma zaplanowała wakacje, w święta 2011 roku. Pan Turek właściciel się zgodził, koleżanka kupiła bilety.... a na 3 dni przed wyjazdem, powiedział jej że nie może jechać, jeśli nie znajdzie zastępstwa. Zadzwoniła do mnie, zapytała czy chcę sobie dorobić.... Zgodziłam się.
To nie było miłe przeżycie.
- Wszędobylskie chamstwo biło po oczach!
Rozmawiali po turecku, w sumie nie ma się co dziwić, ich knajpa i ich język.
Ale gdy stoją obok ciebie i wiesz że cię obgadują, pokazują paluchem, spoglądają na ciebie, słyszysz swoje imię i śmiechy to już nie jest miłe. "Jak na tureckim kazaniu".
Już drugiego dnia miałam to gdzieś, wyłączałam się, wsłuchiwałam w muzykę, planowałam co zrobię na obiad... :)
Chociaż muszę przyznać że ciężko było wyczuć różnicę pomiędzy ich tureckim, a słabym angielskim (z mocnym tureckim akcentem) i za cholerę nie wiedziałam czy mnie wołają (Anna - "Ana") czy gadają swoje: "Hala hala alksjdoaskjdfodcj Ana Hala..... hlkdjflsdkjf" :)
Znajomość angielskiego wiekszości z nich ograniczała się do powiedzenia "Hi. How are you?" i odczytania zamówienia.
O ile to zamówienie było napisane zgodnie z "ich systemem".
Czytać po ang nie potrafili (inne literki) i jeśli zostawiałam jakieś notatki (bez czegoś, z czymś, coś osobno) wołali mnie żebym im wytłumaczyła albo przeczytała...
Niby nic piekielnego, ale wyobraźcie sobie cały dzień tak biegać i tłumaczyć jak dzieciom :/
Tak czy innaczej plan był prosty: miałam popracować dwa tyg więc tyle dała bym radę...
*JAK SIĘ ROBI KEBABY:
Trzeciego dnia mojej pracy pojawił się "nowy koleś". Wytłumaczyli mi że to taki "specjalista" od robienia kebaba i przychodzi do nich co tydzień - dwa, żeby zrobić im mięso.
1. KURCZAK
Zaczęło się oczywiście od dostawy mięsa. Obowiązkowo "Halal" wiec zażynane rytualnie.
Dostaliśmy kilka skrzynek nóg (bez kości) i skór z kurczaka. Uwierzcie mi ale tam było pełno piór.
Nie jestem fanką skóry z kury, ale po tamtym widoku już nigdy skóry nie zjem, choćby nie wiem jak chrupiąca i wysmażona.
"Specjalista" przygotował "marynatę" z jakiegoś łoju i przypraw i tak umoczonego kurczaka nabijał na ten pręt na którym się to wszystko piecze...
Gdybym miała opisać skład kebaba tak jak to wygląda na produktach spożywczych (od najwiekszej zawartości)?
Skład: Skóra z kury, pióra, mięso, łój, przyprawy.
Smaczenego. Tak się robi tradycyjne kebaby wiec wiecie już co jecie :)
2. OWIECZKA
Dzień drugi i trzeci to przygotowywanie kebaba z owcy:
Dostawa: kilka skrzynek mięsa z owcy - halal, WRÓĆ, kilka skrzynek łoju, ścięgien i innego żółto-białego obrzydlistwa.
Pierwsza myśl: jakieś tanie odpady z rzeźni z których oni są jeszcze w stanie coś wyciąć.... O ja naiwna!
Były tam również skrawki mięsa, skłamałabym gdybym powiedziała że nie było... Szkoda tylko że rzeczone skrawki zostały wycięte "na szaszłyki" i zamoczone w marynacie jak wyżej.
Z reszty pan "specjalista", którego imienia już nie pamiętam, wycinał dosyć duże, płaskie skrawki "mięsą"
Naiwna myślałam że to jest kebab!
Resztki, czyli totalne ścierwo, czysty odpad, obrzydlistwo w najczystszej postaci, paskudztwo takie że słów brakuje posłużyło do zrobienia "właściwego" kebabowego "mięsa".
Owe odpady się mieli, więc wszystkie twarde ściegna, tłuszcz i podejrzanie wyglądające resztki wędrują do młynka razem ze smalcem i przyprawami.
Przygotowanie:
- Na pręt nabijamy kilka płatów mięsa
- Z "mielonki" formujemy kulę którą nabijamy na skrawki
- Powtarzamy czynności: płaty mięsa + mielonka, nadając "kebabowi" charakterystycznego kształtu poprzez obcinanie nierówności.
* BONUS:
Jednym zmoich obowiązków jako kelnerki było mycie naczyń.
Wszyskich naczyń!
Więc gdy musiłam myć wilkie wiadra po Panu Specjaliście, mysłałam że umrę wymiotując.
Uwierzcie mi że dużo w życiu widziłam i wogóle nie jestem wrażliwa na obrzydliwości, ale to było masakryczne.
Zlew pełen duzych wiader (ok 50l) do połowy wypełnionych krwią, albo oblepionych wartwą łoju/smalcu...
Myjąc te wiadra i naczynia byłam po łokcie ubabrana w tym obrzydlistwie. Popłakałam się nawet z bezsilności, po tym jak gdy powiedziłam im że nie dam rady, wydarli ryja na mnie.
Drugiego dnia powiedziłam że myć nie będę - zwolnili mnie :)
Naprawdę zastanówcie się co jecie i czy warto. Może lepiej zjeść coś innego lub ugotować w domu??
Wtedy wiecie co jecie i nawet oszczędzacie :)
W kolejnym odcinku o kebabie z Tarnowa - z perspektywy klienta.
"Kupując kebaba, osiedlasz araba"
Ja też lubiłam.... Dzsiaj o tym co, jak i dlaczego.
Dowiecie się też jak się kebaby robi.
Będzie długo, ale chyba warto poczytać moje wypociny :)
Pracowałam w wielu miejscach i wiele w życiu widziałam, (naprawdę mam o czy pisać, polecam wcześniejsze historyjki o meksykańskiej knajpie) w swojej "karierze" miałam też krótki epizod związany z pracą w kebabowni.
A co tam, napiszę gdzie: Capitol - turkish kebab w Galway, IRL
Moja znajoma pracowała w kebabie jako kelnerka. Generalnie była zadowolona i polecała ten kebab, wiele razy tam jadłam i smakowało.... Do czasu :)
Znajoma zaplanowała wakacje, w święta 2011 roku. Pan Turek właściciel się zgodził, koleżanka kupiła bilety.... a na 3 dni przed wyjazdem, powiedział jej że nie może jechać, jeśli nie znajdzie zastępstwa. Zadzwoniła do mnie, zapytała czy chcę sobie dorobić.... Zgodziłam się.
To nie było miłe przeżycie.
- Wszędobylskie chamstwo biło po oczach!
Rozmawiali po turecku, w sumie nie ma się co dziwić, ich knajpa i ich język.
Ale gdy stoją obok ciebie i wiesz że cię obgadują, pokazują paluchem, spoglądają na ciebie, słyszysz swoje imię i śmiechy to już nie jest miłe. "Jak na tureckim kazaniu".
Już drugiego dnia miałam to gdzieś, wyłączałam się, wsłuchiwałam w muzykę, planowałam co zrobię na obiad... :)
Chociaż muszę przyznać że ciężko było wyczuć różnicę pomiędzy ich tureckim, a słabym angielskim (z mocnym tureckim akcentem) i za cholerę nie wiedziałam czy mnie wołają (Anna - "Ana") czy gadają swoje: "Hala hala alksjdoaskjdfodcj Ana Hala..... hlkdjflsdkjf" :)
Znajomość angielskiego wiekszości z nich ograniczała się do powiedzenia "Hi. How are you?" i odczytania zamówienia.
O ile to zamówienie było napisane zgodnie z "ich systemem".
Czytać po ang nie potrafili (inne literki) i jeśli zostawiałam jakieś notatki (bez czegoś, z czymś, coś osobno) wołali mnie żebym im wytłumaczyła albo przeczytała...
Niby nic piekielnego, ale wyobraźcie sobie cały dzień tak biegać i tłumaczyć jak dzieciom :/
Tak czy innaczej plan był prosty: miałam popracować dwa tyg więc tyle dała bym radę...
*JAK SIĘ ROBI KEBABY:
Trzeciego dnia mojej pracy pojawił się "nowy koleś". Wytłumaczyli mi że to taki "specjalista" od robienia kebaba i przychodzi do nich co tydzień - dwa, żeby zrobić im mięso.
1. KURCZAK
Zaczęło się oczywiście od dostawy mięsa. Obowiązkowo "Halal" wiec zażynane rytualnie.
Dostaliśmy kilka skrzynek nóg (bez kości) i skór z kurczaka. Uwierzcie mi ale tam było pełno piór.
Nie jestem fanką skóry z kury, ale po tamtym widoku już nigdy skóry nie zjem, choćby nie wiem jak chrupiąca i wysmażona.
"Specjalista" przygotował "marynatę" z jakiegoś łoju i przypraw i tak umoczonego kurczaka nabijał na ten pręt na którym się to wszystko piecze...
Gdybym miała opisać skład kebaba tak jak to wygląda na produktach spożywczych (od najwiekszej zawartości)?
Skład: Skóra z kury, pióra, mięso, łój, przyprawy.
Smaczenego. Tak się robi tradycyjne kebaby wiec wiecie już co jecie :)
2. OWIECZKA
Dzień drugi i trzeci to przygotowywanie kebaba z owcy:
Dostawa: kilka skrzynek mięsa z owcy - halal, WRÓĆ, kilka skrzynek łoju, ścięgien i innego żółto-białego obrzydlistwa.
Pierwsza myśl: jakieś tanie odpady z rzeźni z których oni są jeszcze w stanie coś wyciąć.... O ja naiwna!
Były tam również skrawki mięsa, skłamałabym gdybym powiedziała że nie było... Szkoda tylko że rzeczone skrawki zostały wycięte "na szaszłyki" i zamoczone w marynacie jak wyżej.
Z reszty pan "specjalista", którego imienia już nie pamiętam, wycinał dosyć duże, płaskie skrawki "mięsą"
Naiwna myślałam że to jest kebab!
Resztki, czyli totalne ścierwo, czysty odpad, obrzydlistwo w najczystszej postaci, paskudztwo takie że słów brakuje posłużyło do zrobienia "właściwego" kebabowego "mięsa".
Owe odpady się mieli, więc wszystkie twarde ściegna, tłuszcz i podejrzanie wyglądające resztki wędrują do młynka razem ze smalcem i przyprawami.
Przygotowanie:
- Na pręt nabijamy kilka płatów mięsa
- Z "mielonki" formujemy kulę którą nabijamy na skrawki
- Powtarzamy czynności: płaty mięsa + mielonka, nadając "kebabowi" charakterystycznego kształtu poprzez obcinanie nierówności.
* BONUS:
Jednym zmoich obowiązków jako kelnerki było mycie naczyń.
Wszyskich naczyń!
Więc gdy musiłam myć wilkie wiadra po Panu Specjaliście, mysłałam że umrę wymiotując.
Uwierzcie mi że dużo w życiu widziłam i wogóle nie jestem wrażliwa na obrzydliwości, ale to było masakryczne.
Zlew pełen duzych wiader (ok 50l) do połowy wypełnionych krwią, albo oblepionych wartwą łoju/smalcu...
Myjąc te wiadra i naczynia byłam po łokcie ubabrana w tym obrzydlistwie. Popłakałam się nawet z bezsilności, po tym jak gdy powiedziłam im że nie dam rady, wydarli ryja na mnie.
Drugiego dnia powiedziłam że myć nie będę - zwolnili mnie :)
Naprawdę zastanówcie się co jecie i czy warto. Może lepiej zjeść coś innego lub ugotować w domu??
Wtedy wiecie co jecie i nawet oszczędzacie :)
W kolejnym odcinku o kebabie z Tarnowa - z perspektywy klienta.
"Kupując kebaba, osiedlasz araba"
Capitol kebab zagranica
Ocena:
10
(50)
Komentarze