Jestem archeologiem. Tak jakoś wyszło, że na tych wykopach z bazy na stanowisko dojechać trzeba rowerem. Bazę mamy we wsi typowej, kilka domów, gospodarstw, jeden sklep i punkt apteczny, toteż w drodze powrotnej ekspedycja, niekoniecznie czysta i pachnąca, po kilkugodzinnej przygodzie z łopatą w pełnym słońcu, zaopatruje się w lokalnym spożywczaku.
Panie ekspedientki zawsze spoglądały na nas jakoś tak nieprzychylnie, ale tłumaczyliśmy to tym, że może to dlatego, że przyjezdni, albo w ogóle nam się wydaje.
Widać myliliśmy się, bo ostatnia wypowiedź jednej Pani stojącej przy kasie, przebiła wszystko.
Nasza załoga wchodzi do sklepu i już od progu wita nas komentarz, którego pewnie nie mieliśmy słyszeć:
- Patrz, Danka, znowu te brudasy przyjechały...
Na co ktoś z tyłu odzywa się głośno:
- Widziała pani kiedyś czystego archeologa po pracy?
Dziwnym trafem, pani od tamtego momentu za każdym razem, gdy ekspedycja przyjeżdża na zakupy, rumieni się okropnie i ucieka na zaplecze sklepu, a obsługuje nas jej koleżanka :)
A wystarczyło zapytać.
Panie ekspedientki zawsze spoglądały na nas jakoś tak nieprzychylnie, ale tłumaczyliśmy to tym, że może to dlatego, że przyjezdni, albo w ogóle nam się wydaje.
Widać myliliśmy się, bo ostatnia wypowiedź jednej Pani stojącej przy kasie, przebiła wszystko.
Nasza załoga wchodzi do sklepu i już od progu wita nas komentarz, którego pewnie nie mieliśmy słyszeć:
- Patrz, Danka, znowu te brudasy przyjechały...
Na co ktoś z tyłu odzywa się głośno:
- Widziała pani kiedyś czystego archeologa po pracy?
Dziwnym trafem, pani od tamtego momentu za każdym razem, gdy ekspedycja przyjeżdża na zakupy, rumieni się okropnie i ucieka na zaplecze sklepu, a obsługuje nas jej koleżanka :)
A wystarczyło zapytać.
wykopaliska
Ocena:
519
(603)
Komentarze