Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#53042

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak kiedyś coś pisałam mieszkam w Hiszpanii. Z piekielną współlokatorką - Aną.
W komentarzach znalazłam opinię, że mentalność Hiszpanów jest inna niż nasza (poczułam, że to co się stało jest moją winą). Jednak to co miało miejsce później przelało czarę goryczy.

Po problemach kuchennych, komputerowych i innych (średnio co 2 dzień wybuchała awantura z czymś nowym) razem z dziewczynami postanowiłyśmy spasować i po prostu zwyczajnie olać ją i jej głupkowate myślenie.
Pojawił się nowy problem gdy ja zaczęłam się spotykać z moim obecnym partnerem, moja normalna współlokatorka z jego kolegą. Bo my mamy facetów a Ana nie! Nie czuję się temu winna, ponieważ każdy ma swoje życie i je układa jak mu pasuje. Ale by mścić się za to, że komuś się układa... to trzeba być Aną.

1) Pewnego pięknego dnia wchodzę do domu, a tam w salonie IMPREZA. Dwóch starszych panów (tak około 50-tki), Ana i jakaś kobieta mniej więcej w tym samym wieku. Ja w metrykę nikomu nie zaglądam, każdy sam sobie dobiera znajomych. Ale! Żeby sprowadzać do domu pijaków? Takich zwyczajnych bezdomnych żuli z ulicy? Pijanych, zataczających się, wulgarnych i agresywnych? Jeden stwierdził, że jestem ładna, więc poszedł za mną do mojego pokoju. Na moje uprzejme stwierdzenie, że go nie wpuszczę do siebie, się delikatnie mówiąc wku..rzył, włożył buta w drzwi nie pozwalając mi ich zamknąć i dopiero gdy zaczęłam wrzeszczeć sobie odpuścił. Przyznaję, że się przestraszyłam. Bo nigdy nie wiadomo co komu strzeli do głowy.

2) Takie sytuacje pojawiały się praktycznie codziennie. Aż w pewnym momencie Ana.. przygarnęła sobie jednego z "kawalerów" (młodego, którego rodzice wyrzucili na ulice za narkotyki) do swojego pokoju. Chłopak miał życie jak w Madrycie - mieszkanie gratis, jedzenie gratis... Tylko z jakiej paki my mamy za to płacić? Prąd, woda, gaz używane już na 5 osób, a nie na 4! Rachunki się zwiększają, więc dzielmy je na 5. Ale nie! przecież on nie ma z czego płacić. Właściciel jak przyszedł odebrać pieniążki z czynszu, kazał chłopakowi go zapłacić jeżeli ma zamiar mieszkać z nami. Nie udało się uzyskać porozumienia, więc właściciel chwycił za ramię naszego nowego kolegę mówiąc "ty tutaj nie będziesz mieszkał" i próbował go wyprowadzić z mieszkania. Wtedy obrońca biednych i uciśnionych (Ana) zadzwoniła na policję z donosem, że właściciel wyrzuca z mieszkania jej chłopaka. Przyjechała policja, zebrała jakieś zeznania, sprawa się rozeszła po kościach.

3) Jednego dnia odbyła się kolejna posiadówa w naszym salonie. Skład ten sam co zawsze. O 4 nad ranem wychodząc z naszego bloku zaczęli się szarpać między sobą i wybili szybę od głównego wejścia (szyba ogromna). Policja, sąsiedzi, właściciel - decyzja o usunięciu Any z mieszkania. Ona mówi, że się nie wyprowadzi i kropka. Ona płaci czynsz, zawsze w terminie i nie widzi problemu. Dopiero nakaz eksmisji zmienił jej zdanie.

Wyprowadziła się. Co z tego, jeśli sąsiedzi są obrażeni, nawet nie chcą odpowiadać na "dzień dobry". To co my przeżyłyśmy to nasze. Ciągłe wyzwiska ze strony tych ludzi, groźby, cudownie znikające jedzenie; wizyty policji, wkurzony właściciel.

Ale teraz wisienka na torcie. Wszystkie miałyśmy PCHŁY. Koledzy Any czasem przyprowadzali psy. Dwa słodkie maleństwa. Tyle, że zapchlone. Wstyd się przyznać, ale strasznie swędzą ugryzienia tych robaków.

Wydaje mi się, że problem był jednak w niej. Nie w nas.

Hiszpania. Nasze mieszkanie

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 474 (582)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…