Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mrowka1112

Zamieszcza historie od: 18 marca 2013 - 18:59
Ostatnio: 20 kwietnia 2015 - 16:51
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 804
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 54
 

#53042

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak kiedyś coś pisałam mieszkam w Hiszpanii. Z piekielną współlokatorką - Aną.
W komentarzach znalazłam opinię, że mentalność Hiszpanów jest inna niż nasza (poczułam, że to co się stało jest moją winą). Jednak to co miało miejsce później przelało czarę goryczy.

Po problemach kuchennych, komputerowych i innych (średnio co 2 dzień wybuchała awantura z czymś nowym) razem z dziewczynami postanowiłyśmy spasować i po prostu zwyczajnie olać ją i jej głupkowate myślenie.
Pojawił się nowy problem gdy ja zaczęłam się spotykać z moim obecnym partnerem, moja normalna współlokatorka z jego kolegą. Bo my mamy facetów a Ana nie! Nie czuję się temu winna, ponieważ każdy ma swoje życie i je układa jak mu pasuje. Ale by mścić się za to, że komuś się układa... to trzeba być Aną.

1) Pewnego pięknego dnia wchodzę do domu, a tam w salonie IMPREZA. Dwóch starszych panów (tak około 50-tki), Ana i jakaś kobieta mniej więcej w tym samym wieku. Ja w metrykę nikomu nie zaglądam, każdy sam sobie dobiera znajomych. Ale! Żeby sprowadzać do domu pijaków? Takich zwyczajnych bezdomnych żuli z ulicy? Pijanych, zataczających się, wulgarnych i agresywnych? Jeden stwierdził, że jestem ładna, więc poszedł za mną do mojego pokoju. Na moje uprzejme stwierdzenie, że go nie wpuszczę do siebie, się delikatnie mówiąc wku..rzył, włożył buta w drzwi nie pozwalając mi ich zamknąć i dopiero gdy zaczęłam wrzeszczeć sobie odpuścił. Przyznaję, że się przestraszyłam. Bo nigdy nie wiadomo co komu strzeli do głowy.

2) Takie sytuacje pojawiały się praktycznie codziennie. Aż w pewnym momencie Ana.. przygarnęła sobie jednego z "kawalerów" (młodego, którego rodzice wyrzucili na ulice za narkotyki) do swojego pokoju. Chłopak miał życie jak w Madrycie - mieszkanie gratis, jedzenie gratis... Tylko z jakiej paki my mamy za to płacić? Prąd, woda, gaz używane już na 5 osób, a nie na 4! Rachunki się zwiększają, więc dzielmy je na 5. Ale nie! przecież on nie ma z czego płacić. Właściciel jak przyszedł odebrać pieniążki z czynszu, kazał chłopakowi go zapłacić jeżeli ma zamiar mieszkać z nami. Nie udało się uzyskać porozumienia, więc właściciel chwycił za ramię naszego nowego kolegę mówiąc "ty tutaj nie będziesz mieszkał" i próbował go wyprowadzić z mieszkania. Wtedy obrońca biednych i uciśnionych (Ana) zadzwoniła na policję z donosem, że właściciel wyrzuca z mieszkania jej chłopaka. Przyjechała policja, zebrała jakieś zeznania, sprawa się rozeszła po kościach.

3) Jednego dnia odbyła się kolejna posiadówa w naszym salonie. Skład ten sam co zawsze. O 4 nad ranem wychodząc z naszego bloku zaczęli się szarpać między sobą i wybili szybę od głównego wejścia (szyba ogromna). Policja, sąsiedzi, właściciel - decyzja o usunięciu Any z mieszkania. Ona mówi, że się nie wyprowadzi i kropka. Ona płaci czynsz, zawsze w terminie i nie widzi problemu. Dopiero nakaz eksmisji zmienił jej zdanie.

Wyprowadziła się. Co z tego, jeśli sąsiedzi są obrażeni, nawet nie chcą odpowiadać na "dzień dobry". To co my przeżyłyśmy to nasze. Ciągłe wyzwiska ze strony tych ludzi, groźby, cudownie znikające jedzenie; wizyty policji, wkurzony właściciel.

Ale teraz wisienka na torcie. Wszystkie miałyśmy PCHŁY. Koledzy Any czasem przyprowadzali psy. Dwa słodkie maleństwa. Tyle, że zapchlone. Wstyd się przyznać, ale strasznie swędzą ugryzienia tych robaków.

Wydaje mi się, że problem był jednak w niej. Nie w nas.

Hiszpania. Nasze mieszkanie

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 474 (582)
zarchiwizowany

#48505

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Zawsze z chęcią odwiedzałam piekielnych, by poczytać cóż to ci wszyscy ludzie wyprawiają. Dopadło i mnie.

Słowem wstępu: od kilku miesięcy mieszkam w Hiszpanii razem z moją przyjaciółką. Ludzie przemili, sąsiedzi spokojni, kraina mlekiem i miodem płynąca... Wyjątkiem jest jedynie moja "cudowna" współlokatorka, Hiszpanka (nazwijmy ją Ana).
Przez pierwsza dwa tygodnie pobytu cud, miód i orzeszki... jednak po tym czasie coś uległo zmianie.
Zaczęło się dosyć niewinnie: dziewczyny nie zostawiajcie nic na stole/blacie/ławie/suszarce na naczynia; za długo gotujecie... okej,da się przeżyć. ale późniejsze sytuacje przeszły nasze oczekiwania.
Zdarzenie z wczoraj.
Siedzimy sobie spokojnie w salonie, ja, Ana i nasza ostatnia [W]spółlokatorka (także Hiszpanka) z którą żadnych problemów nigdy nie ma. Ja z komputerem na kolanach, one oglądają film/bawią się telefonami czy co tam robią.
W pewnym momencie poczułam ogarniający mnie chłód, więc postanowiłam iść do pokoju po bluzę zostawiając na sofie otwartego lapka z włączonym znanym portalem społecznościowym, gdzie prowadziłam jakieś pogaduszki ze znajomymi. przychodzę po dosłownie 2ch minutach i co widzę? lapek zamknięty a dziewczęta się kłócą. Przedmiotem kłótni byłam ja/mój komputer.
Otóż Ana,widząc okazję w podpatrzeniu z kim i o czym rozmawiam postanowiła podnieść swoje szanowne siedzenie i podejść do mojego komputera w celu wyżej wymienionym. Ależ było jej oburzenie, gdy [W] zamknęła jej mojego laptopa przed nosem!
Wywiązała się awantura o brak poszanowania prywatności drugiej osoby, co Ana skwitowała:
rzeczy pozostawione w miejscu publicznym (czyt. salon/kuchnia/łazienka w naszym mieszkaniu) są własnością wspólną i ona ma całkowite prawo do korzystania/ czytania/zabrania(!) ich nawet jeśli odnosi się to do telefonu, komputera, listu, papierosów czy sweterka. I to nie jest kwestią złego wychowania, bo tak się robi(?!) w Hiszpanii.
Na to ja i [W] rybka,tłumaczymy że istnieje tajemnica korespondencji itd. To są wiadomości prywatne i po coś noszą taką nazwę...
Oprócz tego Ana nadmieniła, że to się tyczy także otwartego pokoju, jeśli go nie zamykam, to znaczy że każda z nas może tam wejść i robić co dusza zapragnie.
wymiana poglądów trwała do późnych godzin nocnych, ale oczywiście nie przyniosła żadnych rezultatów. Ana wie lepiej i kropka, a my jesteśmy głupie i niedouczone.
Możliwe.

moje mieszkanie...

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 210 (342)

1