Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#53382

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poszukuję pracy... właściwie od marca, czyli odkąd straciłam poprzednią. Od początku sierpnia dzieje się to w trybie intensywnym z akcentem na desperację. W tej historii Piekielni są ludzie odpowiadający za rekrutację, a raczej nieodpowiadający, ludzie i instytucje-widma, a także to, że nie ma praktycznie żadnej państwowej kontroli nad tym, jak wygląda i funkcjonuje rynek pracy.

Kilka kwiatków (jeśli historia się spodoba, to mogę dodać więcej, bo sytuacji na pęczki, a przy jednym wpisie wypracowań na całe stronice chyba nikt nie ma ochoty czytać). Oto one:

- Ogłoszenie na portalu z drzewkiem. Treść: zatrudnię do pracy biurowej, mile widziane studentki, praca w weekendy. Koniec treści. Człowiek myśli: super, rok akademicki się zbliża, studia dzienne, praca w weekendy. Ale zaraz, zaraz. Praca... i co z nią? Może chociaż nazwa firmy? Opis obowiązków? Nazwa ulicy? Proponowana stawka? Gdzie tam. Z ogłoszenia dowiaduję się, że człowiek/ firma X, która może okazać się firmą Z Radością Przyjmiemy Dane Osobowe Za Darmo Od Wszelkich Jeleni Sp. Z O. O., szuka studentki. Po co mu ona? Tego nie wie nikt. W podobnym tonie jest chyba 90% ogłoszeń na portalach z anonsami. Każda branża, codziennie, niezmiennie. Zero kontaktu, zero konkretu. Dane osobowe fruną.

- Ogłoszenie z podaną lokalizacją, zatem można wyszukać, czy w tym budynku faktycznie mieści się jakaś firma. Mieści. Ok, czytam dalej. Zatrudnią do przepisywania prac. Spoko, robiło się to już kiedyś (przepisywanie rękopisów, notatek itp.), zajęcie akurat dla osoby studiującej. Wysyłam zgłoszenie bez CV, bo i nie wymagane. Odpowiadam mi ktoś jakby żywcem wyjęty z zajęć "Jak mówić i pisać, by brzmieć jak słabe tłumaczenie google transatora". Dostaję instrukcję, co mam zrobić, by dołączyć do firmy i zarabiać do 30 zł za tekst (tu się zapala czerwona żaróweczka - nikt w Polsce nie zapłaci za przeniesienie rękopisu na maszynopis 30 od strony, chyba, że w jakiejś równoległej rzeczywistości).
Otóż, aby dołączyć do firmy, która nawet ma nazwę i NIP, muszę zostać zweryfikowana, a w tym celu mam wysłać skan lub zdjęcie dowodu osobistego (bo przecież mogę się pomylić w formularzu) i przelać "symboliczną złotówkę", aby zweryfikować konto, na które będą przekazywane honoraria. JUŻ LECĘ, PRZYJMIJCIE WSZYSTKIE MOJE DANE OSOBOWE I WEŹCIE NA MNIE STO KREDYTÓW. Może jeszcze numer buta i rozmiar stanika podać?
Wisienką na torcie jest to, że użytkownika dodającego takie ogłoszenia nie ma jak zgłosić do administratora serwisu.

- Roznoszenie aplikacji osobiście. Standardowe: "Ktoś się skontaktuje jutro ok. 15". Za każdym razem dopytuję, czy niezależnie od wyników rekrutacji. "Tak, niezależnie". Na początku człowiek myśli - fajnie, chociaż ci mają trochę szacunku do kandydatów. Ale nie mają.

- Praca dla studentów dziennych i zaocznych. Super, klikam i czytam ogłoszenie. Dyspozycyjność 24/7, wszystkie dni, wszystkie weekendy, własny samochód i 7 lat doświadczenia. WHAT?!

- Staż płatny w redakcji portalu z newsami. Wpisowe: 200 zł. Czyli płatny, ale nie Tobie, tylko przez Ciebie. Clever one.

- Korepetycje z angielskiego, przygotowanie do matury. Fundusz: 15 zł za 90 minut, dojazd do ucznia (II. strefa biletowa), własne podręczniki i podanie uczniowi (!!!) obiadu.

- Praca polegająca na robieniu zdjęć podczas eventów kulturalnych, koncerty, happeningi, festyny, pokazy, pikniki i tak dalej. Dają aparat, zwracają za bilety/ benzynę. Gdzie haczyk? W obowiązkach zawiera się bzykanie z szefem, czy tam innym koordynatorem projektu, o czym dowiadujesz się w pierwszym mailu po odpowiedzi na ogłoszenie.

- Zlecenie. Korekta interpunkcji i ortografii w pracy magisterskiej, czy tam inżynierskiej. Kierunek ścisły, coś z budownictwem. Poza tym panu brakuje trzech stron... no dobra, rozdziałów. No i ... "psze paniom" żeby tak dopisać. Aha, budżet to 100 zł. Nic, tylko brać.

Wiele miesięcy szukania, jak dotąd jedno zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną... jeszcze nie wiem, czy prawdziwą, czy może dowiem się, że praca polega na tyraniu i rzuceniu studiów z tego tytułu, a wypłata na "dziękuję, oby tak dalej". I tylko słyszę, że przecież inni sobie radzą, ech, jakim to ja muszę być nieudacznikiem...!

szukanie pracy w mieście stołecznym

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 551 (623)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…