Ostatnio postanowiłam się zcyklizować. Okazało się jednak, że u nas w bloku aby zdobyć klucz do wózkowni trzeba mieć bumagę od właściciela, prezydenta miasta i błogosławieństwo Papieża. Z musu postanowiłam więc do czasu załatwienia tych wszystkich dyspens i zaświadczeń o niekaralności trzymać rower na klatce. Wybrałam miejsce we wnęce, w której i tak wszyscy trzymali rowery - fakt, że na jej brzegu. Pomyślałam jednak, że jeśli rower będzie komukolwiek przeszkadzał, to mi to powie. Przez jakiś czas specjalnie nasłuchiwałam pukania, sprawdzałam, czy w drzwiach nie ma liścików. Wyglądało, że jest ok...
... aż do dnia, w którym znalazłam rower z flakiem w obu dętkach.
Trochę poklękam, dopompowałam i był spokój.
Kilka dni później rower znowu znalazłam rano z flakiem, więc zaniosłam go na plecach na stację, podpinam kompresor i nic. Tajemniczy ktoś nie tylko spuścił powietrze, ale i wykręcił języczki od wentyli. Skubany mienia nie zniszczył (bo dętki nie uszkodził), języczki ukradł o wartości 2,50 sztuka, w bloku monitoring niby jest, ale akurat nie tam. Nie da się dziada złapać a nawet, gdybym złapała to niska szkodliwość i mogę mu nadmuchać.
Najbardziej rozśmieszyło mnie to, że po całej operacji s*synowi chciało się nakręcić z powrotem nakrętki na wentyle.
... aż do dnia, w którym znalazłam rower z flakiem w obu dętkach.
Trochę poklękam, dopompowałam i był spokój.
Kilka dni później rower znowu znalazłam rano z flakiem, więc zaniosłam go na plecach na stację, podpinam kompresor i nic. Tajemniczy ktoś nie tylko spuścił powietrze, ale i wykręcił języczki od wentyli. Skubany mienia nie zniszczył (bo dętki nie uszkodził), języczki ukradł o wartości 2,50 sztuka, w bloku monitoring niby jest, ale akurat nie tam. Nie da się dziada złapać a nawet, gdybym złapała to niska szkodliwość i mogę mu nadmuchać.
Najbardziej rozśmieszyło mnie to, że po całej operacji s*synowi chciało się nakręcić z powrotem nakrętki na wentyle.
nowoczesne i bezpieczne osiedle młodych kulturalnych ludzi
Ocena:
426
(556)
Komentarze